Jak polskie media opowiadają o wojnie w Ukrainie? Jakie emocje i narracje towarzyszą przekazom o migracji i uchodźstwie?
W kolejnym odcinku podcastu „Społeczeństwo łatwopalne” Agnieszka Lichnerowicz wspólnie z dr. Markiem Troszyńskim analizuje zmiany w języku mediów od 2022 do 2024 roku, wpływ dezinformacji oraz znaczenie metafor i kolokacji w kształtowaniu postaw społecznych.
W podcaście „Społeczeństwo łatwopalne” badaczki i badacze z Instytutu Socjologii im. Edmunda Wnuk-Lipińskiego Collegium Civitas prezentują wyniki swoich badań nad postawami mieszkańców Polski wobec wojny w Ukrainie i związanego z nią napływu uchodźców. Więcej informacji o projekcie UNRF znajdziesz tutaj: https://unrf.civitas.edu.pl
Projekt „Podcasty i filmy popularyzujące nauki socjologiczne – rozwój kanału Civitas on Air” został dofinansowany ze środków budżetu państwa przyznanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II – Popularyzacja nauki”
Rysunki wykonała Dorota Kostowska
______________
Transkrypcja odcinka
tytuł: Język czasów wojny. Co polskie media mówią o wojnie w Ukrainie?
Intro: Słuchasz podcastu Civitas on Air. Civitas on Air – nauka w zasięgu ręki.
Zaangażowanie, neutralność, wrogość. Jakie postawy i zachowania cechują Polki i Polaków wobec wojny w Ukrainie i wobec uchodźców wojennych, którzy dotarli do Polski? W podcaście “Społeczeństwo łatwopalne” badaczki i badacze z Instytutu Socjologii Collegium Civitas przyjrzą się temu, jak polskie społeczeństwo odnajduje się w obliczu wojny, o której mówimy “to jest nasza wojna”. A także, jak radzimy sobie ze stałą obecnością Ukrainek i Ukraińców w naszym kraju oraz z przekazami medialnymi na ich temat.
Agnieszka Lichnerowicz (AL): „Granice mojego języka wyznaczają granice mojego świata”. Już ponad 100 lat temu zdanie to zapisał w traktacie logiczno-filozoficznym jeden z najbardziej wpływowych myślicieli ubiegłego wieku, a więc oczywiście Ludwig Wittgenstein. Przywołam go tutaj na początek, bo w ósmym odcinku podcastu „Społeczeństwo łatwopalne” rozmawiać będziemy o tym, jak słowa, metafory, związki frazeologiczne kształtują wyobrażenia nasze o wojnie, migracji i uchodźstwie, a co za tym idzie, jak współkształtują nasz stosunek do sąsiadów Ukrainek i Ukraińców, a co za tym idzie ostatecznie, jak wpływają te słowa i metafory na decyzje podejmowane przez rządzących. Dlatego też bohaterem tego ósmego odcinka jest ponownie dr Marek Troszyński z Instytutu Socjologii im. Edmunda Wnuk-Lipińskiego, badacza języka. Dzień dobry.
dr Marek Troszyński (MT): Dzień dobry.
AL: Dr Troszyński jest członkiem grupy naukowców Collegium Civitas, którzy są bohaterami kolejnych odcinków tego podcastu, a to dlatego, że od marca 2022 roku realizują projekt badawczy „Zaangażowanie, neutralność, wrogość, polskie społeczeństwo wobec kryzysu uchodźczego i wojny rosyjsko-ukraińskiej”. I dr Troszyński bada właśnie m.in. język wojny. Ja się nazywam Agnieszka Lichnerowicz, czyli będę miała przyjemność tę rozmowę poprowadzić. To nie jest łatwa decyzja, ale wydaje mi się, że musimy zacząć od metodologii. Jak w ogóle w dzisiejszym świecie tak rozproszonej komunikacji, już nie wystarczy wziąć dwie trzy gazety, żeby przyjrzeć się językowi debaty, więc jak w świecie internetu badać język, którym się posługujemy? Jak wychwycić te trendy czy subtelności?
MT: Zgodzę się z tym, że mamy znacznie poważniejszy problem niż na pewno 50 lat temu, ale nawet pewnie niż 15 czy 20 lat temu. Kiedyś były media, one dzieliły się na prasę, radio, telewizję. Telewizja miała główne programy, były najważniejsze gazety, które miały największą liczbę czytelników.I trzeba było to uporządkować, zebrać wszystko, przeczytać, przejrzeć i zdecydować, co z tego jest ważne, a co nieważne z perspektywy naszego badania. Dzisiaj kiedy dołączyły do tego media społecznościowe, kiedy dołączyły do tego portale internetowe, kiedy też dołączyły kanały komunikacyjne takie jak na przykład YouTube, czy portale jak Instagram czy TikTok, gdzie nie tylko tekst ale i wideo jest głównym narzędziem przekazu, no to to pytanie jest kluczowym pytaniem. Jak my mamy to wszystko zbadać? Jak zebrać te miliony dzisiaj stron tekstu? W zasadzie dowolny temat, któremu chcielibyśmy się przyjrzeć, daje nam taką właśnie liczbę komunikatów medialnych. Na szczęście ta technologia, która pozwala na rozwój tych narzędzi komunikacji pomaga również badaczom. I zaczynając od metody, którą posłużyliśmy się w naszym badaniu. W naszym badaniu wykorzystaliśmy narzędzia lingwistyki korpusowej, czyli taki sposób opisu języka, który bazuje na tym, że komunikaty składają się ze słów, tych słów jest bardzo bardzo dużo, jeśli zgromadzimy sobie te wszystkie słowa w jednym zbiorze, który nazywamy właśnie korpusem- korpusem tekstów, to możemy analizować relacje pomiędzy tymi słowami.
Takie typowe relacje to na przykład związki frazeologiczne. Mówimy „piękny poranek”, „śpiewa jak ptak, jak słowik”. I w języku mamy wiele typowych związków frazeologicznych. Ale kiedy mówimy o czymś, mówimy o czymś z określonym nastawieniem emocjonalnym, z określonymi poglądami, to wtedy kiedy zbieramy wszystkie te słowa, okazuje się, że one łączą nam się w takie pary lub dłuższe ciągi w pewien specyficzny sposób.
Znaczy, znacznie częściej występuje to słowo na przykład rzeczownik w kontekście określonego przymiotnika. Trzymając się badań, które robiliśmy. Po 22′ roku mówimy w dyskursie publicznym „Ukraina”, to znacznie częściej występuje tam hasło „wojna” niż 10 czy 15 lat temu, gdzie oczywiście pojawiało się słowo „wojna” w kontekście słowa Ukraina, odnosiło się np. do II wojny światowej czy do innych tekstów historycznych. Inaczej mówiąc na poziomie samej frekwencji występowania słów możemy pokazać, że jakiś temat w ogromnym zbiorze tekstów, niepowiązanych z sobą tekstów, jest szczególnie ważny, szczególnie często występuje i obszary znaczeniowe, przykładowo mamy „niepodległa Ukraina” albo „bohaterska Ukraina” są znacznie częstsze niż to było 20-50 lat temu, czyli jeszcze jedna trudna kategoria, w tak zwanym słowniku referencyjnym. Czyli odnosimy się do jakiejś wersji języka innej niż nasza na przykład sprzed 10 lat, albo z innych mediów.
AL: Czyli trendy wychwytujemy…
MT: Tak jest. I dzięki temu możemy powiedzieć, opierając się o metody statystyczne, jakie… istotne tematy są w naszym ogromnym zbiorze słów. Jeszcze warto pokazać, że dzisiaj wspomaga nas w tej analizie, wspomagają nas wielkie modele językowe, takie jak na przykład ChatGPT, który często nazywamy sztuczną inteligencją, który ułatwia nam wszystkie te operacje przekształcania słów, operacje statystyczne, wychwytywanie, pokazywanie tych wątków tematycznych. To zadanie jest dzisiaj prostsze również dzięki technologii, bo dosyć łatwo możemy pokazać jakie tematy pojawiały się w mediach, tak właśnie rozumianych jako media w ogóle, wszystkie wrzucone do jednego worka.
AL: Pod podcastem z tej rozmowy zamieścimy link do listopadowego „Przeglądu socjologii jakościowej”, bo tam ukazał się artykuł dr Troszyńskiego gdzie dużo więcej o tej metodzie chętni, chętne się dowiedzą. Bo teraz pytanie kluczowe, co ujawniło badanie języka wojny? Jak zmienił się ten język od 2022 roku, czyli rosyjskiej już pełnoskalowej agresji na Ukrainę do, rozumiem, w ubiegłym roku robiliście powtórkę?
MT: Tak, zaczęliśmy badanie w 2022, mniej więcej miesiąc po pełnoskalowej inwazji, czyli jesteśmy gdzieś tam w marcu 2022, no i to był oczywiście ten najbardziej gorący, znaczący czas również dla mediów i sposobu opisu, a ten materiał, który możemy analizować w tej chwili to jest koniec 2024, czyli poprzedni rok. Dopowiedzenie „język czasów wojny” w szczególności odnosi się do roku 22′, gdzie zmiana języka w mediach była radykalna, była całkowita. Wszyscy wiemy, że Rosja zajęła tereny Ukrainy znacznie, znacznie wcześniej, w 2014 roku. I że ta wojna tam była. Ona z naszej perspektywy, można powiedzieć, tliła się, patrząc z perspektywy mediów, była gdzieś na pograniczu tego, co w ogóle zauważalne w Polsce. W 22′ roku wojna wybuchła na pełną skalę i to też natychmiast objawiło się w mediach. Całkowicie zmienił się sposób mówienia, zarówno o Rosji, jak i o Ukrainie. Z perspektywy Ukrainy, analizując to, co media pisały o Ukrainie, nie tylko temat wojny ale przede wszystkim zmiana nastawienia emocjonalnego.
Komunikaty o Ukrainie były jednoznacznie pozytywne. Coś, co nie miało miejsca wcześniej. Wcześniej oczywiście wiele różnych tematów przed 22′ rokiem dominowało. Bardzo często były to tematy historyczne, to też badaliśmy w innych projektach badawczych. Kiedy dominowały tematy historyczne wtedy nastawienie emocjonalne było jednoznacznie negatywne. Kiedy dominowały tematy ekonomiczne, wtedy to nastawienie emocjonalne było znacznie bardziej pozytywne. Odnosiło się do osób z Ukrainy, które pracują w Polsce i w ten sposób wspomagają polską gospodarkę. Po 22′ roku te tematy negatywne całkowicie zniknęły, na pewien czas, ale zniknęły i w związku też z tym zniknęły odniesienia historyczne.
Teraźniejszość stała się dominującym nurtem i ta teraźniejszość to właśnie niepodległa Ukraina, czy zbrojna Ukraina, Ukraina która walczy, siły zbrojne Ukrainy. To są główne kolokacje czyli współwystępowania słów, kiedy patrzymy na to z perspektywy Ukrainy. I to się też jednoznacznie przełożyło na sposoby opisu Rosji. Rosja to putinowska Rosja, Rosja militarna, zbrojna w kontekście ataku na Ukrainę. I jakby główny wniosek na razie z tej fazy jest taki, że język czasów wojny ujednoznacznia komunikację. Gubimy nie tylko niuanse emocjonalne, trochę ich lubimy, trochę nie, za to ich lubimy, za tamto ich nie lubimy, ale przede wszystkim gubimy w ogóle inne pola tematyczne.
One całkowicie niemalże, tak z perspektywy statystycznej istotności można powiedzieć, całkowicie znikają z punktu zainteresowania mediów. To nie jest tak że mówimy, że Ukraina bohatersko walczy, ale istotne jest to, że jej ekonomia w tej chwili, albo że migranci z Ukrainy wspomagają polską ekonomię. Nie. Mieliśmy nagle zupełnie inne problemy patrząc z perspektywy mediów i z zupełnie innymi problemami według polskich mediów zmaga się Ukraina.
AL: I co się stało w 2024?
MT: Oczywiście tak. I następny obrazek jest z 24′. Oczywiście tutaj jest ciągłość. To nie jest tak że ta zmiana była… tak jak radykalną w czasie, to chcę jeszcze raz podkreślić, była zmiana w 22′. Mamy luty, czy z naszej perspektywy marzec i narracja wygląda zupełnie inaczej. Tak później stopniowo pojawiają się inne wątki. I kiedy spojrzymy w ten sam sposób, tymi samymi narzędziami na… polskie media pod koniec dwudziestego czwartego roku…
AL: Teraz media mamy na myśli to, co w internecie, a nie tylko tam radio, telewizja i gazeta.
MT: Tak. Wszystkie teksty jakie jesteśmy w stanie zgromadzić, gdzie są te, mówiąc językiem technicznym, słowa kluczowe. Czyli gdzie pojawia się słowo Ukraina, gdzie pojawia się słowo Rosja. No więc w dwudziestym czwartym roku nadal mamy oczywiście bardzo mocno zaznaczony wątek militarny i wątek uchodźców. Najpopularniejszym są takie zestawienia jak „exodus z Ukrainy”, „uchodźca z Ukrainy”, czy w tym kontekście „wsparcie Zachodu”, ale pojawiają się wątki, które ogólnie można by określić jako ekonomiczne.
Czyli pojawiają się na przykład odwołania do rynku unijnego, do eksportu produktów rolnych przez Ukrainę. Do ruchu granicznego pomiędzy Polską a Ukrainą, do generalnie wpływu na polską gospodarkę, do sankcji, które stosuje Unia Europejska wobec Rosji. I widzimy, że przede wszystkim rozrosła się pula tematów, że to przestał być ten jednoznaczny język, który był reakcją polskich mediów na rosyjski atak i to też oznacza, że zmieniło się nastawienie emocjonalne, że te komunikaty które się pojawiają, one są w dużej części negatywne, one w dużej części negatywnie mówią o Ukrainie, o tym jakie są konsekwencje wojny nie tylko dla Ukrainy, ale również dla polskiej gospodarki czy polskiego społeczeństwa.
AL: A wojna jest?
MT: Wojna jest i raz jeszcze, to nie jest tak, że wojna zniknęła. Tylko wojna jest w tej chwili postrzegana, można by powiedzieć, z polskiej perspektywy czy z perspektywy europejskiej. Wojna to pomoc militarna dla Ukrainy. W tym kontekście jest wojna.
AL: Mniej taka nasza, tak?
MT: Też, ale wtedy było bardziej skupiane rzeczywiście na tym teatrze działań wojennych w Ukrainie. Czyli donosiliśmy o tym, co robiły ukraińskie siły zbrojne, czy mamy postępy Rosji na froncie, czy mamy postępy Ukrainy na froncie. W tej chwili wojna… Geopolityka, ale też po prostu często ekonomia. To znaczy miliardy dolarów przeznaczane na pomoc. Kolejna pula czy kolejna fala pomocy z perspektywy Unii Europejskiej czy z perspektywy Polski. I konsekwencje wojny jak już powiedziałem również dla polskiej gospodarki.
Czyli ta pomoc bezwarunkowa i otwarcie granic z 22′ roku. Dzisiaj pokazujemy często w lokalnym polskim kontekście konsekwencje tego, czyli grupy niezadowolonych czyli rolnicy, którzy są niezadowoleni z importu zbóż z Ukrainy, czy też ludzie, którzy są niezadowoleni ponieważ trudniej im o pracę czy taką pracę jaką chcieliby dostać czyli konkurencja na rynku pracy z perspektywy migrantów z Ukrainy. Plus rola państwa w tym wszystkim, czyli kwestia pomocy państwa, to słynne 800 plus dla Ukraińców traktowanych w identyczny sposób jako obywatele Polski. I na pewno jeszcze ważną rzeczą jest to, że widać już w tej chwili wpływ polskiej polityki wewnętrznej na dyskusję na temat Ukrainy, wojny w Ukrainie. Jasne można powiedzieć, czy należy powiedzieć i nic w tym dziwnego. Funkcjonują media w każdym innym kraju. Ale to tym bardziej pokazuje nam ten fenomen roku 2022.
Czyli to, że skala tego wydarzenia, inwazja Rosji na Ukrainę i bliskość tego wydarzenia, kiedy rakiety spadały kilka kilometrów, a czasami po polskiej stronie granicy, to spowodowało zupełne zawieszenie, z poziomu mediów, sporu politycznego. To znaczy bez wątpliwości ciągle funkcjonują głosy skrajne, głosy które są od początku przeciwko Ukrainie, ale kiedy analizujemy to właśnie z tej perspektywy lotu ptaka, dużego obrazka, czyli kiedy patrzymy statystycznie jakie wypowiedzi są najczęstsze, najczęściej pojawiają się w mediach, to wtedy w 22′ roku tych wypowiedzi, które wykraczają poza konsensus, wspieramy Ukrainę, jesteśmy przeciwko Rosji, nie było widać zupełnie. To zmiana polega na tym, że jakby w pewnym sensie wracamy do stanu sprzed czyli znowu polityka wewnętrzna, znowu kwestie podziałów politycznych wpływają na to, jak mówimy o tym, co dzieje się za naszą granicą.
AL: No teraz nie wiem, czy kura czy jajko jest pierwsze, więc czy ta zmiana języka wynika ze zmiany postaw społecznych czy też ten język zmienia postawy społeczne, ale i one się przez te już trzy lata wojny rosyjskiej pełnoskalowej w Ukrainie w Polsce zmieniły- i jak rozumiem z ostatniego badania CBOS-u, w zasadzie sympatie, antypatie do Ukraińców i innych narodów wróciły do stanu sprzed 2022 roku.
MT: Tak CBOS prowadzi kilka badań takich wieloletnich, długoletnich m.in. o stosunek Polaków do innych narodów, ale też od wielu lat prowadzi pytania czyli od 2014 roku, czy na Pana zdaniem Polska powinna przyjmować ukraińskich uchodźców z terenów objętych konfliktem? I to było mniej więcej tak, że zawsze około 40% Polaków, Polek mówiło nie, nie zgadzamy się na to.
Tak było do lutego czy do marca, żeby to badanie zrobić, 22 roku, gdzie nastąpiła radykalna zmiana, radykalna zmiana, prawie wszyscy, ci którzy po lutym 22′ nie zgadzali się na przyjmowanie uchodźców, to były 2 punkty procentowe. De facto oczywiście w granicach błędu ale bardzo, bardzo niewielka grupa. I to co działo się przez następne lata, z perspektywy badania CBOS-u, no to ta grupa niechętnych uchodźcom rosła, stopniowo rosła i w tej chwili czy od 2-3 miesięcy utrzymuje się na poziomie znowu 40%. Czyli właśnie to się wydarzyło. Dwa, dwa i pół roku wystarczyło żebyśmy zapomnieli o tym, co tak naprawdę wydarzyło się w 22′ roku. Ci, którzy mają sympatię do Ukraińców, nadal je mają. To nie jest tak, że społeczeństwo polskie jakoś nagle im się przeciwstawia. I tych ciągle jest większość To jest tam koło pięćdziesięciu kilku procent.
Ale to jest identyczna sytuacja jak przed 2022 rokiem. Ci, którzy są przeciwko tych jest 40%. Czyli ta grupa od 2% wróciła do tej liczby 40%. To w pewnym sensie jest trochę odpowiedź na to, czy jajko czy kura czy media, czy postawy, tak, no bo bez wątpliwości relacje medialne, jak powiedzieliśmy przed chwilą, były w 2022 roku jednoznaczne i one w dużej mierze wpłynęły na zmiany postaw. Bardzo niewielu z nas mogło obserwować tę wojnę bezpośrednio. Obserwowaliśmy ją poprzez media. I to, że media przestały wojnę relacjonować jednostronnie jednoznacznie, a też przede wszystkim, że wojna w Ukrainie przestała być dominującym tematem w polskich mediach, spowodowało, że ten że to wachnięcie wróciło do stanu sprzed. Czyli mamy ten, można powiedzieć, w cudzysłowie „naturalny stan polskiego społeczeństwa”, kiedy mamy sympatię i antypatię rozłożone właśnie w taki sposób.
AL: To jest ciekawe ale z takich anegdotycznych doświadczeń rozmów z Polakami, można czasami odnieść wrażenie, że wiedzą że wojna trwa, ale w jakimś sensie się skończyła dla nich. Co to jest za wojna?
MT: Tak no to też być może są konsekwencje tego wzmożenia, które miało miejsce w 22′ roku. No i z chęcią przypomnę tytuł naszego projektu „Społeczeństwo łatwopalne”.
Łatwopalne znaczy nie tylko to, że natychmiast reagujemy, ale też właśnie znaczy to, że wypalamy się bardzo szybko. Że tej chęci pomocy i energii znowu, nie dla całego społeczeństwa, to trzeba widzieć, że ciągle większość ludzi jest za pomocą, chciałoby pomagać i uważa że to jest słuszne działanie. Ale ten ponadnormalny, ponadnaturalny w cudzysłowie stan polskiego społeczeństwa już przestał mieć miejsca. To już dalej nie funkcjonuje. Wróciliśmy po prostu do zwykłych podziałów kiedy jedni są za, drudzy są przeciw.
AL: Jak bardzo język mediów… znów mówimy też o całej przestrzeni internetowej, nie jest organiczny, tylko podlega… zorganizowanym wpływom. Tutaj Rosja oczywiście jest najczęściej przywoływana jako ten podmiot, agresor, który próbuje wpływać na te dyskusje i mówi się nawet o wojnie kognitywnej, gdzie właśnie podkreśla się nie tylko, że chodzi o przekaz, ale o kształtowanie wyobrażenia. Więc na ile Rosja albo inne podmioty mają wpływ na to, jak ta wojna jest postrzegana?
MT: Dezinformacja, bo o tym mówimy jest faktem, jest zjawiskiem obserwowalnym od wielu, wielu lat. Mamy świetne opracowania naukowe pokazujące wpływ dezinformacji na referendum Wielkiej Brytanii, kiedy głosowali nad Brexitem. Na wybory w Stanach Zjednoczonych, na wiele innych wydarzeń politycznych. No i oczywiście ta dezinformacja dotyczy również Polski. Dotyczy wielu obszarów, ale kiedy mamy taki jednoznaczny konflikt czyli Ukraina versus Rosja, to tym bardziej jesteśmy podejrzliwi jeśli chodzi o same komunikaty. Po pierwsze mamy ten aspekt militarny, czyli dosyć oczywistym jest to, że żadna ze stron nie informuje o swoich realnych działaniach na froncie, nie chcemy informować przeciwnika, ale to też oczywiste też przenosi się szerzej na dyskusję w społeczeństwie i na komunikaty w mediach. Kluczowe jest to, żeby czytając cokolwiek generalnie w sieci, ale w szczególności kiedy mówimy o takich istotnych wrażliwych tematach jak wojna w Ukrainie, być podejrzliwym. To znaczy sprawdzać kto napisał ten komunikat, gdzie ten komunikat był publikowany, czy do jakich źródeł się odnosi, kto go komentuje. Przeprowadzić taką krótką analizę źródłową, która nas kosztuje tak naprawdę 60 sekund eksperymentu myślowego, czy mogę traktować ten komunikat jako wiarygodny, a dopiero później starać się ustosunkować do jego treści. Jesteśmy w trakcie wojny kognitywnej, wojny informacyjnej kiedy mamy do czynienia z wieloma próbami wpłynięcia na sposób myślenia i postawy polskiego społeczeństwa wobec Ukrainy. Bardzo trudno jest oszacować to zjawisko ilościowe, to znaczy powiedzieć ile jest tego rodzaju komunikatów. To co robimy…
AL: Szczerze… Ukraina, trzeba powiedzieć, budowała sympatię czy wsparcie również z pomocą tego rodzaju działań.
MT: Tak, no po pierwsze oczywiście właśnie, być może od tego by trzeba zacząć tak, że technologia w tym znaczeniu jest uniwersalna, że każda ze stron z nich korzysta i oczywiście są racje których się trzymamy, tak, czyli istnieje dobro i zło, tak, istnieje właściwa i niewłaściwa strona tego sporu, ale sama technologia w tym znaczeniu jest uniwersalna, można ją wykorzystywać w dowolną stronę. Od tego pewnie by warto zacząć. Ale kiedy mówimy o dezinformacji, to raczej skupiamy się na narracjach, na określonych wątkach tematycznych, na tematach które są podrzucane albo podnoszone, podbijane w ramach działań dezinformacyjnych i w przypadku Ukrainy mamy jakby ten, można powiedzieć, żelazny zestaw tematów, który sięga właśnie najczęściej do historii do II wojny światowej lat 40., do rzezi wołyńskiej, do konfliktów między Polską a Ukrainą, do działalności ukraińskiej powstańczej armii. I to jest pierwszy zestaw tematów, który wypływa kiedy dyskusja dotyczy Ukrainy, gdzie jednoznacznie negatywnie mówi się o Ukrainie. Drugi zestaw tematów odnosi się do ekonomii, do strat polskiego społeczeństwa w kontekście wojny i migracji, do otwarcia polskiego rynku, do zarówno rynku produktów jak i rynku pracy, do pomocy jakie udziela polskie państwo emigrantom z Ukrainy.
AL: Oczywiście tu nie ma mowy o tym, że tam ZUS ma więcej, chodzi mi o to, że… argumenty tu są różnorodne, a rozumiem że dezinformacja podbija te niekorzystne wobec Ukraińców.
MT: Tak, bo bardzo trudno jest jakby wprowadzić nowy wątek, a bardzo łatwo jest zmienić znaczenie, znaczenie też ilościowe, czyli liczbę odbiorców wątku który już funkcjonuje w dyskursie. Czyli dużo łatwiej jest dołączać do jakiejś dyskusji w internecie, gdzie są zwolennicy i przeciwnicy, ale… Z jednej strony popieramy przeciwników Ukrainy, dostarczamy im dodatkowych argumentów, pokazujemy, że tutaj Kowalski, Kowalska ma również takie pomysły. Rzecz w tym na szczęście, że intensywność kontaktu z mediami sprawia że znaczna część z nas już jest opatrzona z tymi wzorcami, to znaczy oczywiście znowu obie strony czy wszystkie strony debaty w sieci tworzą nowe wzorce, wymyślają nowe pomysły. Mamy kilka takich figur, które w ostatnich latach przeszły przez internet, zaczynając od słynnej kuzynki, która w kolejce do lekarza gdzieś słyszała. No i to pokazuje że jak bardzo… I racjonalne są te metody. Wiemy z psychologii społecznej, że tego typu lokalizacja, odniesienie do konkretu do osoby znajomej buduje wiarygodność przekazu. Więc te przekazy nie są na zasadzie, że tam agencja podała, tylko właśnie, że ktoś był, widział, wiedział i powtarza. No i chyba kluczowe jest to, o czym nie możemy nigdy zapominać, no właśnie, że media relacjonują rzeczywistość dzisiaj tak jak chcą. To znaczy zdecydowana większość kwestii z którymi się spotykamy, to są rzeczy, których nie jesteśmy w stanie skontrolować, nie jesteśmy w stanie sprawdzić. Coraz mniej informacji dotyczy tego, co się dzieje na moim osiedlu, a coraz więcej tego, co się dzieje na świecie, w tym również w Ukrainie. Wydaje się niedaleko ale zdecydowana większość z nas nie pojedzie do Kijowa, żeby zobaczyć czy spadają bomby, ani nawet nie pojedzie na granicę, żeby obejrzeć strajk polskich, czy blokadę polskich rolników.
AL: Tutaj powinnam dodać że dużo więcej o wynikach tego badania znajdziecie Państwo w specjalnym numerze pisma naukowego wydawanego przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Socjologów. To pismo nazywa się 'Language, Discourse and Society’, a jego redaktorami byli dr Magdalena Lemańczyk i właśnie dr Troszyński, bo w podcaście już czas na… wnioski z całej tej historii, z badania języka, na ile możemy się spodziewać też, że politycy też już to wszystko wiedzą.
MT: Politycy bez wątpliwości bacznie obserwują nastroje społeczne, bacznie obserwują tematy medialne. Można powiedzieć, że głównym wnioskiem z mojej perspektywy przynajmniej, ten wniosek jest jednak dosyć smutny. To znaczy, że nie tylko jesteśmy łatwopalnym społeczeństwem, ale też i media podejmują temat intensywnie, ale bardzo krótko. Tak trudno sobie wyobrazić.
AL: Mówił pan doktor, że tylko 60 sekund trwa sprawdzenie. Filmik na TikToku… 60 sekund To epopeja.
MT: Tak to zdecydowanie. Ale taki filmik myślę, można zweryfikować w swojej głowie w 10 sekund powiedzmy.
AL: Ale przyspiesza to wszystko niesamowicie.
MT: Przyspiesza ale też oczywiście na poziomie ludzi, jednostek to psycholodzy świetnie opisują, że ten deficyt uwagi sprowadza się też do tego, że nie tylko oczywiście komunikaty muszą być piętnastosekundowe dzisiaj, ale ta powtarzalność tematyki ona nie może być długa. To znaczy, ile można… Ile można słuchać o kolarstwie? Kiedyś byśmy powiedzieli -całe życie, nie, nie, dzisiaj chcę zmieniać dyscypliny sportu, chcę zmieniać swoje zainteresowania co jakiś czas. I raz jeszcze, trudno jakby wskazać bardziej znaczące wydarzenie w ostatnich latach jak inwazja Rosji na Ukrainę. I tak ważny istotny temat był w stanie… mocno przyciągnąć uwagę widzów mniej więcej na dwa lata. I to oczywiście przy nie tylko wadze tego tematu, ale też przy realnym zagrożeniu dla Polski, przy militarnym zagrożeniu, przy realnych zagrożeniach dla ludzi, przy realnym wpływie. Ci uchodźcy z Ukrainy dotarli właściwie do każdego miasta, każdej wsi w Polsce, czyli to nie była kwestia tylko i wyłącznie mediów. Media relacjonowały wydarzenie, w którego byliśmy świadkami. I mimo wagi, znaczenia i istotności tego wydarzenia po dwóch latach jesteśmy dokładnie w punkcie wyjścia zarówno jeśli chodzi o postawy Polaków, jak i jeśli chodzi o dyskurs medialny, o relacje medialne. Media wróciły do podziałów politycznych, do dyskusji o tym, czy import zboża z Ukrainy równoważy eksport mleka z Polski i na tych problemach się w tej chwili skupiamy, ogniskujemy, a dwa lata temu sytuacja wyglądała zupełnie, zupełnie inaczej
AL: Doktor Marek Troszyński z Instytutu Socjologii Collegium Civitas był gościem ósmego odcinka podcastu „Społeczeństwo łatwopalne”. Bardzo dziękuję za rozmowę.
MT: Dziękuję bardzo.
Outro:
Projekt został dofinansowany ze środków budżetu państwa przyznanych przez Ministra Edukacji i Nauki w ramach programu “Społeczna odpowiedzialność nauki 2. Popularyzacja nauki”. Dziękujemy za uwagę i jednocześnie zachęcamy do subskrybowania naszego podcastu Civitas on Air, który jest dostępny w popularnych serwisach streamingowych. Collegium Civitas znajduje się także na Facebooku, Instagramie i portalu LinkedIn. Zachęcamy do śledzenia naszych profili.