50/50? O tym, jaka powinna być współczesna edukacja

Udostępnij strone

dr Krzysztof Liedel i dr Paulina Piasecka, Collegium Civitas

 

Przedmiotem nieskończonego zadziwienia pozostaje zmiana, jaka zachodzi na naszych oczach w Polsce, ale także w innych krajach w Europie i na świecie. Przekonanie o dyktacie rozumu, o racjonalnym spojrzeniu na rzeczywistość jako podstawowym narzędziu jej poznania, analizy, wyciągania wniosków i podejmowania decyzji, zdaje się odchodzić w przeszłość. Jest to tym bardziej zdumiewające, że coraz szersze obszary naszego życia kontrolują maszyny, kierowane nieubłaganą logiką zaprogramowanych algorytmów decyzyjnych i operacyjnych. Skąd zatem szerzące się coraz bardziej przekonanie, że sformułowanie „każdy ma prawo do własnej opinii” dotyczy nie opinii, a samych faktów i ich natury?

Wydaje się, że zjawisko to musi mieć korzenie w sposobie ludzkiego myślenia, a ten przecież jest nie tylko kwestią genów, dziedzictwa czy predyspozycji. Myślenia się przecież uczymy, a skoro taki kawał życia poświęcamy na naukę, co właściwie idzie tak źle, że aż gotowi jesteśmy przyznać, że rozum abdykował z rządów nad światem? Od dziesięcioleci przecież trwają debaty, w jaki sposób funkcjonować powinny współczesne systemy edukacji, dostosowane do wyzwań rzucanych nam przez rzeczywistość, rozwój technologiczny i zmiany w obrocie informacją (jak choćby powstanie i rozwój mediów społecznościowych).

Część uczestników debaty publicznej zdaje się sądzić, że „kiedyś szkoły uczyły lepiej”. Więcej dyscypliny, więcej faktów, osadzonych w solidnych ramach teorii naukowych, które dawały porządną bazę wiedzy absolwentom szkół wszelkich stopni. Inni sądzą, że wręcz przeciwnie, że te akurat cechy czyniłyby szkołę anachroniczną, bo przecież Internet, dostępny na wyciągnięcie ręki skarbiec informacji i danych wszelakich, ocala nas przed koniecznością pamiętania, więc to umiejętności poszukiwania informacji i praktycznego ich wykorzystania powinny być Świętym Graalem edukacji.

Otóż wydaje się, że rację mają… jedni i drudzy. Informacje i dane czerpane z zasobów globalnej sieci bez podstaw, stanowiących punkt odniesienia, umożliwiających choćby minimalną ich weryfikację, stanowią raczej szum informacyjny niż strategiczny zasób w procesie poznania i decydowania. Natomiast suche fakty, daty, cyfry i naukowe teorie, zapamiętane od deski do deski, lecz bez prawdziwego ich zrozumienia, bez umiejętności praktycznego ich zastosowania w płynnie zmieniającym się świecie, są świetnym sposobem na erudycyjny popis, lecz nie posłużą praktycznemu zrozumieniu i opanowaniu świata, w którym społeczeństwo musi funkcjonować.

Chcielibyśmy móc powiedzieć, że już wiemy, jak policzyć proporcję w tworzeniu programu i systemu edukacji idealnej, pozwalającej uczniowi i studentowi realizować jego potencjał, wskazującej mu nowe drogi i otwierającej oczy na świat. Niestety, nie mamy jeszcze wszystkich odpowiedzi! To jedno jednak wiemy: system ten musi dawać bazę wiedzy, stanowiącej punkt odniesienia, umożliwiający zadawanie dalszych pytań. I musi także dawać praktyczne narzędzia poszerzenia tej wiedzy, gromadzenia informacji, ale i autonomii w zakresie krytycznej ich weryfikacji, za pomocą logiki, techniki czy umiejętnego odwoływania się do podstaw, których nie trzeba wciąż od nowa szukać w komputerach i łączącej je sieci, bo są częścią naszego zasobu intelektualnego, kulturalnego i cywilizacyjnego.

W pierwszym, kręconym w 1997 roku sezonie serialu „The West Wing” padają takie słowa: „Edukacja jest wszystkim. Nie potrzebujemy małych zmian. Potrzebujemy gigantycznych, monumentalnych zmian. Szkoły powinny być pałacami. Rywalizacja o najlepszych nauczycieli powinna być zacięta. Powinni zarabiać sześciocyfrowe pensje. Szkoła powinna być niewiarygodnie droga dla rządu i całkowicie bezpłatna dla obywateli, podobnie jak obrona narodowa”.

Nie ujmiemy tego lepiej, więc na zakończenie podkreślimy tylko jedno: szkoły-pałace mogą się okazać nie tylko zaporą przed upadkiem rządów rozumu. Mogą być także ostatnią linią obrony przed tymi, którzy brak kompetencji do korzystania z wiedzy wykorzystują w konfliktach informacyjnych i hybrydowych. To jedno powinno nas przekonać, że nie ma cenniejszej i ważniejszej inwestycji. Tylko czy uwierzymy w to jako państwo na czas?

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 5.02.2021 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/