Bunt młodzieży

Udostępnij strone

dr Paweł Maranowski, socjolog, Collegium Civitas

W zeszłym tygodniu media obiegła informacja, że tylko w samej Łodzi 12 tys. uczniów zrezygnowało z katechezy na początku roku szkolnego. Pod koniec zeszłego roku CBOS opublikowało badania, z których wynika, że coraz więcej Polaków ocenia działalność Kościoła katolickiego negatywnie. Nakręcone przez braci Sekielskich filmy „Tylko nie mów nikomu” oraz „Zabawa w chowanego” o pedofilii w polskim kościele mają łącznie ponad 30 mln wyświetleń na YouTubie. Do opinii publicznej już od dłuższego czasu docierają informacje, które pokazują kościół katolicki i jego hierarchów w złym świetle. Na dodatek, po raz pierwszy od wielu lat mamy wśród młodzieży więcej osób o poglądach lewicowych niż prawicowych. Co się dzieje z polską wiarą i jak to wszystko wiąże się z globalną kulturą i kulturą masową, w której przyszło nam żyć?

Z socjologicznego punktu widzenia poziom religijności uzależniony jest od stałych, już dawno empirycznie zweryfikowanych czynników. Wiadomo, że poziom wiary powiązany jest z wiekiem, miejscem zamieszkania, poglądami politycznymi oraz wykształceniem. Osoba wierząca, to zwykle osoba starsza, zamieszkująca małą miejscowość, o wykształceniu średnim oraz reprezentująca poglądy najczęściej prawicowe. W kontekście Polski od wielu lat wiadomo, że wiara ma bardzo powierzchowny charakter. Sprowadza się ona do bezrefleksyjnego uczestnictwa w nabożeństwach, natomiast w codziennym życiu przeciętny Polak nie respektuje nakazów religijnych i podchodzi do nich selektywnie.

Politycy, jak to politycy, próbują tłumaczyć to zjawisko na swój sposób. Jednym z wyjaśnień jest kultura zachodu bezkrytycznie przyjmowana przez młodzież. Dziś za lewicowość pokolenia millenialsów (osób urodzonych w latach 1980-2000) miałyby odpowiadać kolorowe czasopisma z czasów ich młodości, które w sposób frywolny traktowały kwestie obyczajowości – to zdanie prezesa jednej z największych partii w parlamencie. Zapewne pamiętamy, momentami zabawne a niekiedy bardzo poważne, pytania młodych ludzi np. o pierwszą inicjację seksualną czy sposoby zabezpieczenia się przed niechcianą ciążą. Młodzieżowe czasopisma w czasach raczkującego Internetu były faktycznie swego rodzaju źródłem eksperckiej wiedzy i wypełniały w pewien sposób lukę w edukacji seksualnej, której nie zapewniało z kolei anachroniczne szkolnictwo powszechne tamtych lat. Osobiście pamiętam godzinę wychowawczą w gimnazjum, w trakcie której nauczycielka rozdała nam, z nieukrywanym wstydem mieszającym się z zażenowaniem, książeczki przygotowane dla nas przez księdza proboszcza. Zawierały one informacje, jak poradzić sobie z własną seksualnością w burzliwym okresie dojrzewania i że najlepszym sposobem jest oczywiście wstrzemięźliwość. Pamiętam fragment, który wśród nas – nastolatków – wzbudził salwy śmiechu, mówiące o negatywnym wpływie masturbacji na pamięć, a tym samym na generalne wyniki w nauce. Sama lekcja sprowadziła się zaś do tego, że zaczęliśmy weryfikować, kto z nas ma najniższą średnią z ocen w semestrze a kto najwyższą. Skąd w młodych ludziach tamtego okresu pojawiły się pierwsze oznaki tego, że istnieje przepaść pomiędzy obyczajowością narzucaną nam przez kościół a rzeczywistością mającą charakter bardziej liberalny? Odpowiedzią były wytwory kultury zachodu, amerykańskie seriale, kolorowe gazety w stylu Bravo, które w latach 90. przedstawiały świat zgoła inaczej, niż księża straszący nas ze swej ambony wizjami Sodomy i Gomory.

W tym sensie prawicowi politycy w Polsce mają rację. Mają również rację zwracając uwagę na związek pomiędzy laicyzacją dzisiejsze młodzieży z pokolenia Z (osoby urodzone po 2000 roku) a współczesnymi wytworami kultury dla masowego odbiorcy. Mowa tutaj przede wszystkim o platformach streamingowych, a w szczególności o Netflixie. Niektórzy z prawicowych polityków określają treści serwowane przez te platformy jako antyrodzinne. Nie wchodząc za bardzo w dyskusję czym jest rodzinność, na pewno zgodzić się można z tym, że współczesne seriale zachodu (a w szczególności te amerykańskie) mocno zwracają uwagę i propagują kwestie różnorodności i równouprawnienia. Nie wynika to jednak z tego, że korporacje medialne próbują nam narzucić siłą liberalną wizję świata, bo wizja ta jest oczekiwana również przez zachodniego odbiorcę. Siłą rzeczy poprzez dyfuzję kultur i kontekst globalizacyjny polski odbiorca, również ten najmłodszy, dowiaduje się, że bycie homoseksualistą jest czymś normalnym, a dylematy natury seksualnej nie są tematami tabu. Znowu, podobnie jak w poprzednim pokoleniu, ekspercka wiedza, na którą miejsce jest w szkole, zapewniana jest przez kolorowe wytwory popkultury.

Liberalizacja młodzieży stała się faktem, a to z kolei przełoży się w niedługim czasie na faktyczną zmianę polityczną.

 

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 01.03.2021 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/