Chiński czar w czasach zarazy

Udostępnij strone

dr Agnieszka Nitza-Makowska

 

Pierwszy pociąg z Xi’an w Chinach do Sławkowa na Śląsku 7 stycznia 2020 r. uruchomił jeden z odcinków Nowego Jedwabnego Szlaku, chińskiego projektu zakładającego budowę i rozwój globalnych sieci różnego rodzaju infrastruktury. Wydarzenie, choć symboliczne, zostało odnotowane przez polskie media lokalne i ogólnokrajowe. Otwarcie Mi Store, salonu chińskiej marki Xiaomi, zaplanowane na 14 grudnia 2019 r. przełożono ze względów bezpieczeństwa. Ochrona jednej z warszawskich galerii handlowych nie była w stanie zapanować nad tłumem, zdeterminowanym, aby nabyć chiński sprzęt elektroniczny w promocyjnej cenie. Zainteresowanie sinologią na polskich uniwersytetach (nawet 20 kandydatów na miejsce) utrzymuje się od co najmniej 2014 r. Obserwacje te, wzmocnione o badania Pew Reserach Centre, sugerują, że Polacy stopniowo zaczęli ulegać czarowi Pekinu. Według badań w latach 2014-2019 odsetek Polaków pozytywnie postrzegających Chiny wzrósł z 32% do 47%, w tym wzrost o 11% nastąpił w ostatnim roku badań. W 2019 r. w Unii Europejskiej lepiej od Polaków Chiny postrzegali jedynie Bułgarzy (55%) i Grecy (51%). Ponadto, badania wykazały wspólne dla Europy różnice międzypokoleniowe. Polacy przed 30. rokiem życia są bardziej przychylni Chinom (60%) niż starsi obywatele (różnica 21%).

Czy pandemia koronawirusa zatrzyma powyższe tendencje i spowoduje spadek atrakcyjności Chin z perspektywy polskiej i globalnej? Z ostateczną odpowiedzią sugeruję się wstrzymać, ale zachęcam do zastanowienia się nad wielowymiarowym czarem Chin, choćby po to, aby uświadomić sobie, w jakim stopniu mu ulegamy (jako obywatele, konsumenci towarów i kultury, studenci itd.). W obliczu takich zadań, w stosunkach międzynarodowych odwołujemy się do koncepcji siły miękkiej (soft power), czyli zdolności państwa do powodowania, aby inni uczestnicy sceny międzynarodowej chcieli tego samego co to dane państwo, bez użycia siły militarnej czy sankcji gospodarczych, a z wykorzystaniem atrakcyjności własnych wartości politycznych, kultury, polityki zagranicznej czy modelu rozwoju (to ostatnie chętnie podkreślają badacze z Chin). Pojęcie siły miękkiej wprowadził profesor Uniwersytetu Harvarda Joseph S. Nye na początku lat 90., kiedy triumfujące nad Związkiem Radzieckim Stany Zjednoczone, z ich porządkiem politycznym (demokracja liberalna) i gospodarczym (kapitalizm), jawiły się jako primus inter pares wśród sił miękkich. Wprawdzie Nye i jego zwolennicy wciąż utrzymują, że Chiny i inny autorytarni trendsetterzy są źle wyposażeni, aby rosnąć w siłę miękką, to w bieżących okolicznościach geopolitycznych, naznaczonych spektakularnym rozwojem Azji i kryzysem demokracji liberalnej (aczkolwiek przegrana Donalda Trumpa przywraca nadzieję), „nowa” siła miękka Chin ma potencjał, aby co najmniej zrównoważyć tę tradycyjną, czerpiącą z rozwiązań Zachodu.

Pekin dąży do tego celu i pomimo pandemii wydaje się nie do powstrzymania. „Jedwabny Szlak Zdrowia” czy „dyplomacja maseczek” to nośne nazwy chińskich inicjatyw wspierających inne państwa w walce z koronawirusem. Do kwietnia Chiny wysłały maski i testy do 127 krajów i czterech organizacji międzynarodowych, chińscy lekarze pracowali w 11 krajach oraz wzięli udział w dziesiątkach konferencji, podczas których dzielili się doświadczeniem i danymi z przedstawicielami ponad 150 państw. W konsekwencji tych działań, a także globalnego zasięgu choroby, COVID-19 przestał być powszechnie nazywany „chińskim wirusem” czy „wirusem z Wuhan”. Jeśli Chiny będą efektywnie operować narzędziami siły miękkiej, koronawirus będzie w mniejszym stopniu kojarzony z Chinami niż tzw. choroba szalonych krów z Wielką Brytanią, a atrakcyjność państwa pozostanie niezależna od dynamiki zachorowań.

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 13.11.2020 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/