Duchowość na Pol’and’Rock Festival 2019

Udostępnij strone

dr Agnieszka Bukowska, Collegium Civitas

 

Pol’and’Rock Festival 2019 za nami. Co roku po jego zakończeniu zaczyna się dyskusja. Co roku bardzo podobna. Jedni przekonują, że to  okropne miejsce, pełne demoralizacji, gdzie dzieje się samo zło i trzeba robić wszystko, żeby tego wydarzenia nie było. Inni starają się polemizować i bronić całego przedsięwzięcia, argumentując, że rzeczywistość nie jest czarno-biała, że tam dzieją się również pozytywne rzeczy. Warto dodać, że festiwal to nie tylko muzyka na żywo, ale także spotkania, rozmowy, warsztaty, inspirujące wykłady i twórcza aktywność.

Kto był, ten wie, że klimat jest tu niesamowity! Miejsce magiczne! Ale nie będzie o samej magii, a bardziej ogólnie – o duchowości na festiwalu. Jeszcze nie tak dawno słowo „duchowość” kojarzyło się z najbardziej żywym aspektem religii. Dziś duchowość zyskuje autonomię, staje się niezależna od religii. Możemy mówić o duchowości pozareligijnej czy też niereligijnej.

A więc wróćmy do rzeczywistości duchowej na festiwalu. Do jej różnorodności. Duchowości wyłaniającej się z różnych środowisk. Z różnych kontynentów. Na festiwalu było miejsce dla wszystkich! Każdy mógł mówić o swojej religii, duchowości, poszukiwać jej w swoim życiu modlić się, koncertować, ewangelizować.

Przechodząc przez festiwalowe pole, łatwo można było dotrzeć do Pokojowej Wioski Kryszny wnoszącej ze sobą barwy i smaki Orientu, wziąć udział w licznych warsztatach (np. jogi czy indyjskiego makijażu), odwiedzić namiot medytacyjny czy strefę wegetariańskiej gastronomii, by już po przejściu zaledwie kilkunastu metrów spotkać pogodne i życzliwe osoby prowadzące inicjatywę ewangelizacyjną, czyli „Przyjaciół Jezusa”. Przyjechało ich w tym roku na festiwal około 200 osób z całej Polski. Księża, zakonnice i zakonnicy, klerycy oraz wiele osób świeckich z różnych grup i wspólnot.

Wśród całej palety różnorodności duchowej można było spotkać także liczne grupy wyznawców wierzeń pogańskich. Zarówno naszych rodzimych, słowiańskich, jak też i przedstawicieli wierzeń celtyckich, germańskich, pruskich. Obok wyznawców Świętowita, Mokoszy, Peruna czy Swaroga byli ci od Odyna, Frigg, Thora czy bogów rzymskich i greckich.

Nie sposób wymienić wszystkich przedstawicieli religii lub innych form duchowości obecnych na tegorocznym festiwalu. Chociażby dlatego, że jest to po prostu niemożliwe. Wzrasta bowiem liczba ludzi, którzy mówią o wierze „na swój własny sposób”. Obejmuje ona również obszary dalekie od religii i może realizować się m.in. w sztuce, specyficznej diecie, sporcie, rozwoju osobistym etc. Byli w Kostrzynie nad Odrą też tacy, którzy sam udział w Pol’and’Rock Festival traktowali jako przeżycie duchowe i szansę na rozwój duchowy. Ta festiwalowa różnorodność religijna czy duchowa zupełnie nikomu tu nie przeszkadzała. Panowała tolerancja dla tzw. odmienności, przejawiającej  się w różnych aspektach życia, w tym duchowego.

Wszyscy tu żyli razem, szanując siebie wzajemnie. Boga i sacrum można doświadczyć wszędzie. Dla wielu takim miejscem był, jest i zapewne będzie w przyszłości Pol’and’Rock Festival.

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 09.08.2019 r.
Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/