Ile niepewności można znieść?

Udostępnij strone

dr Krzysztof Liedel i dr Paulina Piasecka, Collegium Civitas

 

Rok 2020 staje się rokiem przełomowym z wielu różnych powodów – i właściwie żaden z nich nie jest pozytywny. Mnożą się memy, którymi próbujemy odreagować wszechogarniający stres, u wielu z nas przeradzający się w przekonanie, że tym razem koniec świata naprawdę nadszedł. Zdajemy sobie oczywiście sprawę z tego, że nie jest to koniec wszechogarniający i w postaci apokaliptycznej. Nadal jednak obawiamy się końca niemal równie przerażającego, bo dotyczącego wszystkiego, co znamy i co sprawiało, że rozumieliśmy swoje miejsce i cele w życiu. Rok, który zaczął się od tragicznych pożarów w Australii, przyniósł już groźbę wybuchu konfliktu podczas napięć USA – Iran, globalną pandemię COVID-19, debaty o potencjalnych konfliktach Chiny – Indie, kontynuację napięć na linii Korea Północna – Korea Południowa i Rosja – Ukraina, trwające walki na granicy między Armenią i Azerbejdżanem…

Potrzeba nam pewności i stałych punktów odniesienia, potrzeba nam poczucia, że są rzeczy niezmienne, na które można liczyć. Czy wyniki ostatnich wyborów są, choćby częściowo, dowodem na to, że strach przed zmianą przybierać może formę nadmiernie konserwatywnych wyborów, czy też zupełnie inne siły i argumenty wchodzą tu w rachubę? A może po prostu, jak w wypadku większości złożonych zjawisk w otaczającym nas świecie, jest wiele czynników, które wpływają na nasze postrzeganie, świadomość sytuacyjną i decyzje? Najbliższa prawdy jest zapewne wersja trzecia – w złożonych systemach nie ma prostych odpowiedzi na pytania o przyczyny zdarzeń.

Warto jednak pamiętać, że nie ma także prostych odpowiedzi na pytania o skutki tych zdarzeń i nasze reakcje na nie, stąd tak ważne staje się chronienie integralności i suwerenności procesów decyzyjnych, zarówno tych istniejących na poziomie jednostkowym, jak i tych na poziomie administracji publicznej oraz służb i instytucji odpowiedzialnych za stabilność i bezpieczeństwo państwa.

Zaczynamy żyć w świecie, w którym informacja odrywa się od świata i rzeczywistości, którą opisuje, w którym zamiast je przedstawiać – zaczyna je kreować. Nie mamy już siły ani chęci na weryfikację danych, tracimy nadzieję na to, że nasze krytyczne podejście do źródeł wiedzy o rzeczywistości może w jakikolwiek sposób pomóc nam nad tą rzeczywistością panować czy ją zmieniać. Wracamy do świata, w którym nie poznanie i wiedza, a wiara i przekonanie stanowią o tym, jak podejmujemy decyzje i jakie te decyzje są. To przerażająca myśl.

Gdyby chcieć wskazać, co powinniśmy zrobić, aby przywrócić tę wiarę w rozum stanowiącą przez długi czas kamień węgielny, na którym budowaliśmy naszą cywilizację, to byłby nasz punkt wyjścia: przywrócić nadzieję na poznanie i na to, że to poznanie coś zmienia, daje realne narzędzia działania w świecie. Nie będzie to proste. Manipulacja i dezinformacja są potężnymi i chętnie wykorzystywanymi narzędziami tak w polityce wewnętrznej, jak w polityce międzynarodowej. Nikomu nie zależy na krytycznie myślącej opinii publicznej, która chciałaby weryfikować deklaracje czy też sprawdzać oskarżenia rzucane w wyborczych kampaniach – albo w ramach międzynarodowych rozgrywek o wpływy i dominację.

Być może zatem wrócić powinniśmy do korzeni. Do budowania i umacniania instytucji społeczeństwa obywatelskiego, które świadome będzie pułapek i gotowe na pracę, której wymaga ich unikanie. Znajdzie się tu praca dla wszystkich. Dla świata akademii, który metodę naukową i weryfikację informacji ma „we krwi”. Dla dziennikarzy, którzy realizując podstawowe zadania mediów posługują się narzędziami krytycznej oceny informacji i źródeł w swojej codziennej pracy. I dla każdego z nas, obywateli, którzy wierzą w to, że obywatelstwo to nie papier, ale realne zobowiązanie do dbania o wspólne dobro i racjonalne tym dobrem zarządzanie.

Racjonalne – a zatem takie, które oparte jest na świadomym podejmowaniu dobrych decyzji, w którym to rozum, a nie emocje, wiedza, a nie wiara, odgrywają wiodącą rolę. Tylko czy wystarczy nam odwagi na podjęcie tego wysiłku? Wielu przecież będzie takich, którzy powiedzą, że nie chcą i nie muszą się zastanawiać, bo swoją prawdę już mają… Jak ich przekonać do tego krytycznego podejścia do rzeczywistości, do żądania dla siebie informacyjnej suwerenności zamiast brania wszystkiego na wiarę – to pewnie jedno z najważniejszych pytań, na które powinniśmy udzielić odpowiedzi, jeśli chcemy rozumu za sterami naszej wspólnej przyszłości.

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 17.07.2020 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/