Plan Gowina

Udostępnij strone

dr hab. Paweł Ruszkowski, prof. CC

Jarosław Gowin przeprowadził finezyjną akcję skutecznego wywarcia wpływu na głównego stratega PiS – Jarosława Kaczyńskiego. Kaczyński wobec dylematu: wybory w maju czy utrata większości w sejmie zrezygnował z forsowania majowego terminu wyborów. Była to prestiżowa porażka lidera PiS przygotowana i rozegrana przez uczestnika koalicji władzy. Szybko jednak okazało się, że urażona duma Prezesa nie jest najważniejszą konsekwencją  jego uległości wobec planu Gowina. Kluczowe znaczenie miało otwarcie pola gry dla nowego gracza – Rafała Trzaskowskiego.

Trzeba mieć świadomość faktu, że wynik rozgrywki, która cały czas toczy się przed naszymi oczyma,  określi układ sił na scenie politycznej na najbliższe kilka lat.  Przypomnijmy zatem, jak wyglądała sekwencja zdarzeń, która doprowadziła do tej sytuacji.

Pod koniec roku Jarosław Kaczyński, rozczarowany wynikiem wyborczym PiS,  postawił na ostry kurs polityczny wobec opozycji oraz instytucji UE. Towarzyszyło temu dążenie do konsolidacji prawicowego elektoratu wokół PiS. W połowie lutego okazało się, że strategia ta nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Sondaż CBOS wskazał, że odsetek Polaków dobrze oceniających prezydenta Andrzeja Dudę zmniejszył się od listopada z 65% do 57% w lutym, zaś odsetek złych ocen wzrósł z 29% do 36%. Poziom zaufania do Andrzeja Dudy zmniejszył się z 67% w grudniu do 60% w lutym. Równocześnie jednak notowania PiS utrzymały się na poziomie 44%.

W połowie marca, na fali emocji towarzyszących pandemii, odsetek zwolenników PiS wzrósł do 49%. Ocena działalności prezydenta wzrosła do 58% (+1), zaś zaufanie do 62% (+2). Wprawdzie bez rewelacji, jednak tendencja spadkowa została zahamowana. W tym momencie Jarosław Kaczyński podjął decyzję: robimy wybory 10 maja, Andrzej Duda wygrywa w pierwszej turze, Jacek Kurski zajmie się opinią publiczną, wybory przeprowadzi Jacek Sasin i mamy spokojne cztery lata władzy.

W tym kontekście należy postrzegać strategię Gowina. Po pierwsze – krytycznie ocenił on koncepcję Kaczyńskiego, jako prowadzącą do rezygnacji z pozycji władzy etycznej i praworządnej. Uznał, że wybory za wszelką cenę, wbrew podstawowym wartościom prawicy, doprowadzą do trwałej utraty poparcia elektoratu centrowego. Po drugie – dostrzegł, że zagrożenie pandemią dla przedsiębiorców i nisko wykwalifikowanych pracowników najemnych może w dłuższej perspektywie spowodować krytykę partii rządzącej ze strony środowisk pracowniczych. Po trzecie  – uważał, że napięcia i konflikty interesów, występujące wewnątrz obozu Zjednoczonej Prawicy nasilą się w warunkach totalnej konfrontacji politycznej i znacząco osłabią skuteczność jego funkcjonowania.

Nie twierdzę, że Gowin przewidział efektowne wejście do gry Rafała Trzaskowskiego, który w momencie zgłoszenia jego kandydatury uzyskał 11% poparcia, a w tydzień później podwyższył je do 27%.  Z pewnością jednak zakładał, że w nowym rozdaniu nastąpi wymiana kandydatki PO na pretendenta o wyższej dynamice działań wyborczych. Zwróćmy uwagę, że pierwsze wystąpienie Trzaskowskiego jako kandydata zawierało profesjonalnie przygotowane komunikaty, prezentujące wizję prezydenta aktywnie ingerującego we wszelkie, ważne dla obywateli sprawy np. postulat likwidacji TVP Info, który został bardzo dobrze odebrany, nie tylko przez elity opozycyjne. Powstał zarys nowej narracji, która już dała silny efekt mobilizacji elektoratu opozycji. Można w związku z tym  przypuszczać, że decyzja o kandydaturze Trzaskowskiego została podjęta jakieś dwa tygodnie wcześniej.

Co zatem stanowi istotę planu Gowina? Jeśli Duda wygra, to Gowinowi przypadnie zasługa uchronienia  PiS od błędu delegitymizacji władzy. Jeśli wygra Trzaskowski, to trudno sobie wyobrazić dalszą grę polityczną bez pierwszoplanowej roli Gowina.

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 29.05.2020 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/