Powyborczy kalejdoskop

Udostępnij strone

dr Paweł Maranowski, Collegium Civitas

 

Nowe wybory oznaczają nowy skład parlamentu. Już teraz na podstawie informacji o nowych parlamentarzystach można się pokusić o wstępną socjologiczną kategoryzację naszych reprezentantów. Pozwoli to nieco rozeznać się w powyborczym kalejdoskopie politycznych osobistości.

Listę typów przyszłych parlamentarzystów otwierają znani i lubiani przez opinię publiczną celebryci. Są nimi sportowcy, piosenkarze, aktorzy, ale również telewizyjni lub radiowi dziennikarze. Ich miejsca na listach wyborczych nie były przypadkiem. Wynikały z czystego pragmatyzmu politycznego i szacunków, które były podstawą do oceny powodzenia w wyborach. Partie polityczne, wykorzystując wizerunek celebrytów, nie ryzykują zbyt wiele, bo to raczej celebryci wystawiają na szwank swoją reputację. Kandydując z ramienia danej partii, będą przecież od teraz kojarzeni z jej sukcesami, ale również porażkami. Celebryci zdają sobie sprawę, że polityczna przygoda jest biletem w jedną stronę, a  powrót do świata mediów może być trudny.

Ważną kategorią wśród nowych posłów i senatorów są zawodowi politycy. Mam tu na myśli nie tylko polityków zasiadających w izbach parlamentu już od wielu lat. Podtypem dla tej kategorii są również politycy lokalni, czyli samorządowcy, którzy odważyli się stanąć do politycznej rywalizacji. Polityka dla zawodowców jest całym życiem, a całe życie polityką. Innymi słowy, są to profesjonalności, którzy potrafią układać polityczne karty w efektywny dla siebie sposób. Zwykle to oni zajmują najważniejsze stanowiska w parlamencie, a nawet w samym rządzie. Obywatele na nich głosujący odnoszą nieodparte wrażenie, że to nie oni wybierają zawodowego polityka do parlamentu, ale że to właśnie zawodowy polityk pozwala się wybrać obywatelom.

Skandaliści – to chyba najbardziej interesująca i w sposób oczywisty kontrowersyjna grupa nowych parlamentarzystów. Swoją „renomę” opierają na poglądach często skrajnych, a ich zachowanie przekracza przyjęte w społeczeństwie powszechne granice tego, co jest przyzwoite i etyczne. Ataki skierowane wobec innych posłów, nieobyczajne gesty, krzyki w trakcie obrad plenarnych to ich chleb powszedni, którym żywią nie tylko siebie samych, ale i swój elektorat. Skandaliści mają czasami tendencję do formułowania teorii spiskowych, co tylko przyczynia się do ich większej rozpoznawalności.

Są w końcu tak zwani normalsi, których znaczną część określić możemy przypadkowymi politycznymi turystami. To posłowie i senatorowie niewyróżniający się niczym szczególnym na tle całej elity politycznej. Są wśród nich zarówno pracowite osoby, świetne przygotowane do prac w komisjach i na obradach Sejmu bądź Senatu, jak i osoby z przypadku, które na listach wyborczych znalazły się w bliżej nieokreślony sposób. Ich problemem mogą być braki w umiejętnościach medialnego przebicia się ze swoim wizerunkiem do szerszej rzeszy odbiorców. Przemykają oni więc korytarzami parlamentu przez nikogo niezauważeni, niezaczepiani, pogrążeni w zadumie nad sprawami państwa lub nad swoim przyszłym losem.

Wszystkie wymienione tutaj kategorie nie występują oczywiście w nowym parlamencie w sposób czysty, powyższa lista nie jest zapewne wyczerpująca, a wśród konkretnych polityków można z pewnością znaleźć kombinację dwóch lub więcej typów. Każdy z nas może się zresztą pokusić o przyporządkowanie do poszczególnych kategorii znanych mu polityków. Na pewno mamy swojego „skandalistę” lub „zawodowego” polityka, który zapadł nam szczególnie w pamięć. To zadanie pozostawiam już jednak Czytelnikom jako swego rodzaju intelektualną rozrywkę.

 

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 18.10.2019 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/