Teraz to pasożyt

Udostępnij strone

dr dr Roland Zarzycki, prorektor ds. dydaktycznych Collegium Civitas

 

Wraz z ekonomicznymi trybami globalizacji, rozwojem technologii, wkraczaniem AI do życia społecznego, rzeczywistość staje się coraz trudniejsza do przejrzenia. Jednak, mimo że same te zasoby i technologie zwiększają nasze możliwości analityczno-prognostyczne, Kowalscy z nich nie korzystają, koncentrując się na tu i teraz. Wydaje się wręcz, że rosnąca złożoność środowiska doprowadziła nas do kapitulacji poznawczej, do widzenia punktowego i działania impulsywnego. Zresztą, gdyby świat miał się skończyć jutro, trudno byłoby takiej postawie odmówić mądrości. Tylko… czy teraz to już czas na konsumpcję zdobyczy przeszłości i zasobów inwestycyjnych na przyszłość?

Wybitne zdolności homeostatyczne doprowadziły homo sapiens do spektakularnego sukcesu populacyjnego. Inteligentnie maksymalizując zyski i redukując ryzyka, już w 2021 prawdopodobnie osiągniemy 8 miliardów osobników, a globalne PKB niedługo przebije niebotyczny próg 100 bilionów dolarów. Jednocześnie coraz bardziej natrętne staje się pytanie o koszt tych spektakularnych sukcesów. Jeśli zoperacjonalizować je w terminach teorii gier, zapytać można, jakie strategie pozwalają generować ponadstandardowe zyski? Otóż takie, które składają zrównoważenie na ołtarzu dzisiaj. Ale co to oznacza w praktyce?

Zwróćmy uwagę, że szczególnie modna jest dziś ekologiczna odpowiedzialność firm. Trudność biznesowa tej sytuacji polega na tym, że spełnienie związanych z nią oczekiwań jest bardzo kosztowne. Z kolei sprzężenie wagi sprawy oraz kosztowności, dość naturalnie, prowadzi do wyścigu pozorów takiej ekologicznej odpowiedzialności, a więc wysyłanych do konsumenta sygnałów, które o takiej postawie miałyby świadczyć. Nie jest tajemnicą, że pozory są po prostu tańsze, zwłaszcza jeśli brać pod uwagę, że ów współczesny konsument nie wydaje się przesadnie dociekliwy, bowiem… sam ma moralny interes w tym, by dać się zwieść: zapłacić mniej i zachować poczucie czystego sumienia.

A choć pozór ma swoje cywilizacyjne walory, uwagę zwrócić warto na dwa destrukcyjne mechanizmy, które wyzwala. Pierwszy z nich łatwo zaobserwować na przykładzie brydża. Nieodłączny element tej gry, blef, działa wtedy, gdy pojawia się dostatecznie rzadko. Co istotne, oprócz reputacji indywidualnej, każdy blefujący gracz bazuje także na kapitale wypracowanym przez innych grających. Podobnie w rzeczywistości, przykładowo plagiat możliwy jest o tyle tylko, o ile nie jest zjawiskiem powszechnym, o ile inni grają fair. I nawet jeśli dostrzegamy globalną inflację tego zasobu, kluczowe jest, że blefujący z jednej strony niejako musi żerować na powszechnym kapitale zaufania, z drugiej zaś siłą rzeczy go trwoni.

Drugiej lekcji dostarczają szachy. Typowe dla graczy początkujących jest to, że wykonują ruchy kreujące pozorne groźby i to nie dlatego, że świadomie blefują, ale dlatego, że nie wybiegają wyobraźnią dostatecznie daleko naprzód, by ową pozorność rozpoznać. Gracz doświadczony nie tylko groźby takie ignoruje, ale i sam nie ulega pokusie ich tworzenia, by nie trwonić kluczowego w szachach zasobu, jakim jest ruch i czas. Krótkowzroczność przynosi pozory zysków, ale w dłuższej perspektywie osłabia pozycję. Podobnie więc, jak blef żeruje na przeszłości, tak strategie krótkoterminowe żerują na przyszłości, na zasobach, które można byłoby spożytkować lepiej. Teraz jest pasożytem. Pułapka i tragedia współczesności polegają na tym, że ten, kto na przeszłości i przyszłości nie żeruje, w oczach zorientowanej na dziś opinii publicznej wypada blado.

 

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 14.05.2021 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/