To się u nas nie przyjmie

Udostępnij strone

Sławomir Kosieliński, Ośrodek Badań nad Przyszłością Collegium Civitas, Fundacja Instytut Mikromakro

 

Strach i ciekawość idą w parze. Nowe burzy utrwalony porządek, wybija z rytmu, podnosi ciśnienie, lecz zarazem kusi. A co to takiego? A czemu to służy? Jadalne – niejadalne (to kiedyś), przyda się – nie przyda (to dzisiaj). Odkrywcy i wynalazcy wciąż zmagają się z tą parą odwiecznych dylematów. Jeśli przekonają innych do swoich odkryć i wynalazków, to osiągną sukces. Jeśli nie, to ich nawet największe osiągnięcia sczezną na śmietniku historii. Liczy się zatem odpowiednia narracja, która zamieni strach w ciekawość i pożądanie.

Wiedząc o tym, odkrywcy i wynalazcy dość często posuwali się, posuwają i będą posuwać do konfabulacji, kierowania uwagi na korzystne dla nich zagadnienia i manipulowania opinią publiczną. Gdy Eryk Rudy w X wieku odkrył na czele swojej wikińskiej floty nową ziemię na zachód od Islandii, nazwał ją Grenlandią (Zielony Kraj), by zachęcić swoich ziomków do zasiedlenia. Rzeczywiście, wówczas wybrzeża południowej i zachodniej Grenlandii nadawały się do uprawy roli i hodowli zwierząt ze względu na łagodniejszy klimat niż w głębi lądu. Nie przewidział jednak tego, że nastąpią z czasem niekorzystne zmiany klimatyczne i społeczne, które pogrzebią tę wikińską kolonię na wieki.

Przeciwnicy zmian i zwolennicy zachowania status quo potrafią też nieźle namącić i wystraszyć miłośników nowinek, korzystając ze specjalnych aktów prawnych. Angielska ustawa o czerwonej fladze, czyli zarządzenie Locomotives on Highways Act z 1865 r. wprowadziło zakaz poruszania się omnibusów parowych bez osoby biegnącej ok. 55 metrów przed pojazdem i ostrzegającej innych użytkowników dróg. Człowiek biegnący przed takim omnibusem musiał trzymać w ręku czerwoną chorągiewkę lub – w nocy – latarnię. Ustawa ograniczyła także dopuszczalną prędkość do 2 mil na godzinę (ok. 3 km/h) w mieście i 4 mil na godz. (ok. 6 km/h) poza nim. Bardzo spowolniało to omnibusy, których praktyczna maksymalna prędkość, wynikająca z ich technologicznych uwarunkowań, sięgała 25 km/h.

Postępu nie da się zatrzymać – po kilku latach prawo to obumarło, lecz – o dziwo – co jakiś czas powraca w nowych formach, tak jak ostatnio, gdy nakazano instalować w samochodach elektrycznych sygnał dźwiękowy imitujący szmer silnika, by ludzie mogli się przyzwyczaić do nowego rodzaju pojazdu na drodze.

Wydawało się, że pojawienie się Internetu jako skarbnicy wiedzy wszelakiej ułatwi niedowiarkom poznawanie wad i zalet nowych wynalazków. Nic bardziej mylnego – strach przed nowym i święta wojna ze wszelkimi zmianami wylewa się z każdego zakątka sieci. Najśmieszniej jak internauci walczą w Internecie z telefonią komórkową (za pomocą smartfona oczywiście…), Wi-Fi, nowym standardem transmisji danych – 5G, czy też z portalami społecznościowymi.

Równie ciekawie toczą się tam boje przeciwko wiatrakom energetycznym, bo „mleko zabierają krowom” i „mózg lasują”, chociaż cała wieś chodzi zaczadzona smogiem. Politycy potem kadzą swoim wyborcom, zwłaszcza górnikom, że „węgiel to nasz narodowy skarb (nie ma znaczenia, że pochodzi dziś w większości z Rosji) i starczy go na 200 lat”, pomijając racje tych, którzy widzą w OZE szansę na poprawę jakości powietrza i obniżkę kosztów zużycia energii elektrycznej (tych wyborców jest więcej niż górników, przypomnijmy łaskawie politykom).

Jak zatem niwelować społeczne lęki przed nowym? Po pierwsze edukować… trendsetterów, blogerów i dziennikarzy. Niech nauczą się weryfikować fakty, pytać ekspertów i nie głosić poglądów ex cathedra. Po drugie, postawić na bezpośredni kontakt z ludźmi. Nie ma nic lepszego od dialogu! W ten sposób docierać/zderzać/weryfikować poglądy, próbować zrozumieć lęki i obawy drugiej strony, zasilać wiedzą i obalać fake newsy. Po trzecie, samemu dawać przykład. Jeśli się jeździ samotnie autem z kilkulitrowym silnikiem i opowiada się o fatalnej jakości powietrza, to wyraźnie ktoś nie rozumie związków przyczynowo-skutkowych i przydałby się mu kurs z logiki.

Słowem: nasze lęki przed nowym niweluje demokracja. Demokracja, powiadasz Pan? – To się u nas nie przyjmie.

 

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 02.08.2019 r.
Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/