Jan Skórzyński, historyk, politolog, wykładowca Collegium Civitas
Za sprawą strajku nauczycieli do polskiej polityki po trzydziestu latach powrócił termin „okrągły stół”. Grono polityków obozu rządzącego, działaczy oświatowych, pedagogów i rodziców zebrane na Stadionie Narodowym debatowało, jak słyszeliśmy w oficjalnym przekazie, nad stanem polskiej oświaty i drogami do jej naprawy. Czy można porównać tę zorganizowaną naprędce jednodniową dyskusję do negocjacji, które przez dwa miesiące prowadzili przedstawiciele komunistycznych władz i demokratycznej opozycji w 1989 r.? Nie bardzo. Nie tylko z powodu zasadniczej różnicy czasu trwania i tematycznego zakresu rozmów – Okrągły Stół’ 89 zajmował się generalną reformą państwa w wymiarze polityki, gospodarki i społeczeństwa. Różnic jest więcej. W ówczesnym Pałacu Namiestnikowskim na Krakowskim Przedmieściu i w Magdalence spotykały się delegacje dwóch wyraźnie określonych stron konfliktu, który w tamtych latach dzielił Polskę – sprawujących monopolistyczne rządy komunistów i domagającego się demokratyzacji ruchu Solidarność. Na Stadionie Narodowym zabrakło reprezentacji strajkujących nauczycieli i opozycji. To tak, jakby w 1989 r. Kiszczak i Kwaśniewski toczyli dyskusję jedynie z Miodowiczem – bez udziału Wałęsy, Mazowieckiego i Geremka. Rozmowy przed trzydziestoma laty były długo przygotowywane, poprzedzone spotkaniami roboczymi. Obie strony wiedziały, o czym będzie mowa i jakie są wstępne propozycje porozumienia. Pomysły na Polskę były bardzo rozbieżne, ale istniało przekonanie o konieczności kompromisu i gotowość do jego zawarcia. Obecna była także świadomość, że nie uda się zrealizować od razu wszystkich celów. W trakcie negocjacji pojawiły się zresztą zupełnie nowe propozycje, a wstępna rachuba zysków i strat uległa przemianie. Udział w wyborach, co opozycja traktowała jako polityczną cenę legalizacji Solidarności, stał się w jej oczach szansą na odwojowanie instytucji państwa zawłaszczonych przez komunistów.
Konkluzją Okrągłego Stołu’ 89 było porozumienie. Opisano w nim zarówno kwestie, w których zdołano – po długich politycznych sporach – zawrzeć ugodę, jak i te, które pozostały w sferze niezgody. Przedstawicielom Solidarności w wielu sprawach nie udało się przekonać rządu do dalej idącej demokratyzacji. Opozycja nie uzyskała pełnego dostępu do radia i telewizji, monopartia nie zgodziła się na autentyczny samorząd lokalny, odrzuciła żądanie zniesienia nomenklatury i wiele postulatów w sferze gospodarki.
Komuniści nie byli gotowi do oddania władzy. Zaakceptowali jednak zmiany, które prowadziły do pełnej demokracji – najdalej za cztery lata miały się odbyć całkowicie wolne wybory. Ale historia przyspieszyła. To, co miało zająć cztery lata, wydarzyło się w ciągu czterech miesięcy. Uzgodnione przy Okrągłym Stole „kontraktowe” wybory przyniosły ogromny sukces Solidarności i polityczną klęskę komunistów, choć arytmetycznie mieli zagwarantowaną większość w parlamencie. PZPR nie zdołała już utworzyć rządu, a jej kandydat na prezydenta wygrał w Zgromadzeniu Narodowym tylko jednym głosem. Solidarność wykroczyła poza ustalenia Okrągłego Stołu, zawiązując koalicję rządową z dotychczasowymi sojusznikami PZPR. W sierpniu w 1989 r. premierem został Tadeusz Mazowiecki, którego rząd rozpoczął demokratyczną przebudowę państwa i wolnorynkową reformę gospodarki. Po kompromisie Okrągłego Stołu i wyborach czerwcowych był to trzeci i ostatni krok na polskiej drodze do wolności.
Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 17.05.2019 r.
Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/