Życie w czasach zarazy

Udostępnij strone

Stanisław Mocek, socjolog, medioznawca, rektor Collegium Civitas

 

Przebywając przymusowo w domach, mamy siłą rzeczy jeszcze ściślejszy kontakt z mediami i stykamy się z wypowiedziami wielu osób, które są najczęściej albo ekspertami od spraw medycznych dotyczących koronawirusa, albo od politycznych lub gospodarczych skutków sytuacji epidemicznej. Przytłoczeni rozmiarem niespotykanego wcześniej nieszczęścia poszukujemy słów wsparcia – i to w różnych miejscach, od religijnych poczynając, na świecie kultury kończąc. Tylko polityka nie dostarcza nam żadnego ukojenia ani nawet poczucia tak potrzebnego nam teraz przekonania, że żyjemy w kraju, w którym władzy zależy na dobru wszystkich obywateli i ochronie ich zdrowia czy wręcz zagrożonego teraz całkiem realnie życia.

Nie ukrywam, że spośród wszystkich głosów zrobiły na mnie wrażenie trzy wygłoszone akurat przez znanych artystów i tu pozwolę sobie na ich przywołanie.

Krzysztof Skiba zyskał moje uznanie za to, że powiedział coś, co wiele osób w głębi myślało, ale nikt nie miał odwagi powiedzieć tego głośno, zwłaszcza, że odnosi to do pewnych „swoistych” cech środowiska artystycznego i show biznesu: Warto przy tej okazji zdobyć się na jakąś rozsądną refleksję. Przewartościować swoje życie. Pomyśleć o tym, że ta niespodziewana lekcja koronawirusa przyda się nam wszystkim. Być może warto zadumać się nad kruchością życia, przypomnieć sobie starą prawdę, że jesteśmy tylko pasażerami w tym pociągu pędzącym przez czas, a samo życie nie polega tylko na fajnej imprezie z kokainą pod nosem i bentleyem pod pachą.

Kazik Staszewski, którego od zawsze niezwykle cenię za bezkompromisową wymowę jego muzyki, ale także za to, że wypowiedział coś, co można uznać za niebanalną w sensie metafizycznym refleksję: Na co dzień żyjemy, jakbyśmy mieli nie umrzeć nigdy. To, co się dzieje, pokazuje nam naszą małość, kruchość naszej doczesności, w końcu mamy czas na poświęcenie uwagi bliskim. Siedzę w domu i kombinuję, czy ten wirus to nie cud… Poczułem nawet spokój”.

Z kolei  Ewa Farna odniosła się do potrzeby wstrząsu, który w jakimś sensie nad nami wisiał: Nasza europejska cywilizacja jest synonimem pracy, skupianiem się na wyniku, niepotrzebnych zakupów. Bywamy bezwzględni, egoistyczni. Żyjemy w najwygodniejszych czasach, a jednak cały czas niezadowoleni. To była chyba kwestia czasu, kiedy coś walnie nas po palcach. Może to ma być okazja, by znów skierować nas ludzi z powrotem do siebie, do nas samych. Wierzę w to, że wszystko ma jakieś znaczenie. Wykorzystajmy te dobre możliwości, które z sobą to świństwo niesie. Bo co innego nam pozostaje”.

Wspólne dla tych trzech głosów jest to, abyśmy będąc w tej tragicznej sytuacji, która spadła jak grom z jasnego nieba na nasze życie, spróbowali powrócić do pewnej jego naturalnej prostoty, w bliskości z innymi, czego na co dzień niekiedy tak bardzo nam brakuje. A także realizować pasje, nawet te drobne, na które nigdy nie ma czasu.

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 24.04.2020 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/