Michel Foucault pod koniec swojego życia badał koncepcję parezji – odwagi mówienia prawdy. W pierwszym odcinku nowego cyklu „Civitas on Air: O demokracji i przemianach sfery publicznej”, rozmawiamy o tym, jak parezja wiąże się z demokracją i czy w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez media społecznościowe, jest jeszcze możliwa.
Naszą gościnią jest dr Magdalena Nowicka-Franczak, ekspertka ds. dyskursu publicznego, która wyjaśnia, jak odróżnić prawdziwe świadectwo od populizmu oraz dlaczego demokracja nie może istnieć bez prawdy.
Posłuchaj także na Spotify
Podcast powstał dzięki wsparciu Polskiego Towarzystwa Socjologicznego w ramach działalności Sekcji Badań Komunikacji Społecznej.
_______________________
Transkrypcja podcastu.
Tytuł: Parezja i demokracja
Intro: Słuchasz podcastu Civitas on Air. Civitas on Air. Nauka w zasięgu ręki.
Barbara Markowska-Marczak (BMM): Dzień dobry Państwu, witam Państwa w podcaście Civitas on Air. Dzisiaj zaczynamy nowy cykl o demokracji i przemianach sfery publicznej. Michel Foucault w ostatnich latach swojego życia intensywnie zajmował się parezją, greckim terminem oznaczającym prawo do mówienia prawdy.
Jego ważnym odkryciem był związek między parezją a demokracją. Prostko mówiąc odkrył, że bez prawdy nie ma demokracji, a jednocześnie demokracja i inkluzywność sfery publicznej powoduje korozję prawdziwego świadectwa. Zwłaszcza dzisiaj eksponuje nas na dyskurs emocjonalny, populistyczny, roszczeniowy, jakim przepełnione są media społecznościowe.
Wydaje się, że uprawianie dobrej parezji może się okazać dzisiaj o wiele trudniejsze, a może nawet niemożliwe. O tym, na ile jeszcze kategoria prawdy czy szczerej mowy jest nam potrzebna w konstruowaniu sfery publicznej, rozmawiam dzisiaj z moją gościnią, dr Magdaleną Nowicką-Franczak, badaczką dyskursu publicznego z Uniwersytetu Łódzkiego, przewodniczącą sekcji badań komunikacji społecznej Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Witaj Magdo.
Magdalena Nowicka-Franczak (MNF): Dzień dobry.
BMM: Naszą rozmowę chciałabym zacząć od namysłu nad koncepcją samego Foucault’a. Na ile wydaje ci się to aktualne podejście? Czy ta analogia do greckiej demokracji, ta szczegółowa analiza, którą przedstawił w swoich dziełach, jest jeszcze dzisiaj do obronienia?
MNF: Jest do obronienia, ale nie na zasadzie prostego zestawienia starożytności i współczesności, ale właśnie w duchu Foucault’a. On sam zachęcał, żeby jego pojęcia traktować jako skrzynkę z narzędziami. Krytykować, polemizować, zmieniać, dostosowywać do współczesnych problemów.
I w takim duchu jego genealogii można dzisiaj parezję wykorzystać do namysłu nad demokracją. Foucault nam mówił, zobaczcie skąd się wzięliśmy, skąd się wzięły dzisiejsze problemy, dzisiejsze formy władzy. No i parezja jest częścią jego refleksji nad relacją między mówieniem prawdy, a panowaniem praktykami rządzenia sobą i innymi.
I on sięgając do tekstów klasyków, Plutarcha, Eurypidesa, Seneki i wielu innych, właściwie pytał też o to, co się stało z demokracją po wielu wiekach, od momentu, kiedy ta filozofia polityki się kształtowała. I wydaje mi się, że to jest temat szalenie ważny także dzisiaj, bo prawda jest dzisiaj w świecie nadmiaru informacji, nadmiaru emocji, bodźców, o których mówiłaś, dobrym szalenie, deficytowym. Jeszcze dwa słowa o tym, kiedy parezja pojawia się w refleksji Foucaulta.
Tak jak mówiłaś, to są ostatnie lata jego życia. Najwięcej uwag na temat parezji znajdziemy w dwóch cyklach jego wykładów. „Hermeneutyka podmiotu” i „Rządzenie sobą i innymi”, one zostały wydane w języku polskim.
I jeszcze w wykładach, które wygłosił jesienią 1983 roku w Berkeley, one są dostępne w języku angielskim, wydane pod tytułem „Discourse and Truth. The Problematization of Parreshia”. Co się wtedy dzieje?
Zmienia się władza we Francji, do Pałacu Elizejskiego trafia François Mitterrand. Są nadzieje na to, że demokracja tym razem w wersji socjaldemokratycznej rozkwitnie, ale te nadzieje wkrótce zostaną też zawiedzione. No a Foucault jest świadomy tego, że umiera.
Nie wiemy, na ile był świadomy tego, że umiera na AIDS, ale na pewno wspomnienia jego przyjaciół, bliskich potwierdzają, że wiedział o powadze sytuacji. No i to wyzwanie mówienia prawdy o tym, co się dzieje na świecie, w państwie, ale także takiego ujawniania prawdy przed sobą, przez jednostką, staje się dla niego szalenie ważne. I koncepcja tej parezji łączy właśnie taki namysł nad rządzeniem, nad mówieniem prawdy wobec innych, ale także wobec siebie samego.
BMM: No tak, to jest bardzo ważne. Też wydaje mi się istotne, że akt taki wymaga odwagi, takiej gotowości do ponoszenia konsekwencji, bo one mogą być różne. Ale pytanie jest, czy zawsze ten parezjasta, czyli człowiek, który decyduje się namówić prawdę, która nie zawsze jest wygodna dla innych, no właśnie jakby, czy on z definicji musi się przeciwstawiać jakby układowi władzy.
Chodzi mi o to, czy ta prawda nie może być prawdą, którą wszyscy jak gdyby uznają za prawdę. Czyli jakby u Foucaulta jest to ten akt prawie że dramatyczny, który wystawia mówiącego prawdę na ryzyko. Tak, utraty życia, utraty mienia, utratę dobrego imienia.
A więc jest to postawienie się jakby jednostki przeciwko większości. I właśnie, jak to możemy dzisiaj interpretować? Jakie według ciebie są najważniejsze przykłady współczesnej parezji?
Tak, tego myślenia antysystemowego. Czy one są zawsze pozytywne dla demokracji?
MNF: Zaczęłaś od tego pytania mówiącego o tym, że zawsze mówienie prawdy łączy się z takim wielkim ryzykiem. Nie, nie zawsze. I sam Foucault sięgając do klasyków pokazuje bardzo różne oblicza parezji.
Od mowy przed tyranem, po właśnie przypominanie prawd, które zostały zasłonięte, zapomniane. To jest taka parezja łącząca się z relacją uczeń – mistrz. Ale także wszelkiego rodzaju próby upomnienia się o sprawiedliwość.
No i różnego rodzaju sytuacje, kiedy w akcie odwagi osoby, które są słabsze, które mają mniejszą widoczność, mniejsze zasoby, nie mają za sobą frakcji politycznej czy zwolenników, mówią swoją prawdę. I jeżeli ta prawda się łączy ze szczerością, no i jest w jakiejś mierze bezinteresowna, nie wiąże się z ubieganiem o interes swój, interes swojej frakcji, wtedy to jest taka parezja, której wciąż potrzebujemy do tego, żeby demokracja była demokracją. Pytałaś o przykłady parezji w dzisiejszym świecie.
Oczywiście nie zestawiam ich jeden do jednego z przykładami starożytnymi, ale wydaje się, że parezji nie możemy łączyć. Z charyzmatycznymi politykami, a może z politykami w ogóle byłoby ją trudno połączyć, czy też z wpływowymi osobami, które rządzą przekazami medialnymi i mówią nam czy starają się nam wmówić jak jest, bo oni przemawiają z pozycji władzy, z pozycji siły. Natomiast chociażby sygnaliści, którzy ujawniają różne nadużycia władzy, patologie, nieprawidłowości, tutaj byśmy w ich postawie łączącej się właśnie z ryzykiem i to często z ryzykiem, które pojawia się w sercu rozwiniętych demokracji, w Stanach Zjednoczonych, ale także na naszym polskim podwórku, tutaj w tym co oni robią, czyli ujawniają prawdę wobec niesprzyjającej instytucji, widziałabym akt parezji. Później często ich losy się tak toczą, że przestają być parezjastami, szukając wsparcia u nie zawsze demokratycznych mocodawców.
Inny przykład to może mogą być ofiary przemocy seksualnej. W ostatnich latach mamy bardzo wiele takich świadectw, które się pojawiają i dlaczego one mogłyby być potraktowane jako przykład parezji, a nawet parezji podwójnej, bo często ofiary przemocy seksualnej są oskarżane o to, że są nieszczere, że po latach im się coś przypomniało i że chcą coś ugrać, więc ich zadanie jest podwójne. Nie dość, że chcą powiedzieć prawdę o swojej krzywdzie, ale to jeszcze muszą udowodnić, że mówią prawdę.
BMM: Że mają czyste intencje, że nie robią to dla własnych korzyści, dla korzyści finansowych, dla zwrócenia na siebie uwagi. Tak, myślę, że to są takie strukturalne rzeczy, które bardzo utrudniają osiągnięcie tego ideału dobrej parezji. Mówiłam też o roli mediów społecznościowych, o tej masie anonimowego, wzmożonego dyskursu, który ma tendencję do radykalizowania się, że mają uczucie, że mają prawo też mówić to, co myślą, ale pytanie, czy Foucault i czy my współcześnie nazwalibyśmy to dobrą parezją.
Nie zawsze mówienie wszystkiego, czyli ta dosłownie traktowana wolność słowa buduje dyskurs publiczny, który właśnie wzmacnia, no nie wiem, wzmacnia demokrację. Czyli chodzi mi o to, gdybyś mogła rozwinąć ten paradoks, jak możemy, czy istnieją jakieś sposoby na odróżnienie tej prawomocnej interwencji antysystemowego myślenia, mówienia, mylicie się, moje doświadczenie jest nie tylko moją krzywdą, ale mam na myśli to doświadczenie przemocy seksualnej, jest nie tylko moją krzywdą, ale czymś, co wskazuje na przemocowy system milczenia wokół nadużyć seksualnych. Ta przemoc zawsze była, ale żyjemy w świecie demokratycznym, w którym nagle okazuje się, że w momencie, kiedy wszyscy są świadkami tej przemocy, wszyscy też milczą o tym w sposób solidarności zbiorowej z różnych powodów, a więc ta wrażliwość doświadczenia kobiecego nie ma pełnej reprezentacji właśnie w tej sferze publicznej.
Jak rozumiem, tego dotyczyłaby próba zmiany tych standardów i usłyszenia tych głosów kobiet i przyznania im sprawiedliwości epistemicznej, jak to się mówi, czyli jakby uwiarygodnienia ich głosu, że one to mówią też po to, żeby zmienić te standardy i żeby innym kobietom było łatwiej. Krótko mówiąc, chodzi mi o to, jak możemy odróżnić uprawomocnioną interwencję od antysystemowej paranoi.
MNF: I tutaj znowu sięgnę do Foucaulta bezpośrednio, bo on kilka takich tropów, jak to odróżnić złą parezję od dobrej, chociaż ja bardziej lubię takie określenia, parezję w pozytywnym sensie, czyli produktywną dla demokracji, dla budowania podmiotowości ludzi od tej w negatywnym sensie. Pierwsza sprawa to jest próba odróżnienia mówienia prawdy od szukania poklasku, od prawienia pochlebstw. No i jest jeszcze takie kryterium związane z retoryką.
Ono jest bardzo płynne, bo każde mówienie prawdy, żeby zostało usłyszane, wymaga pewnych środków, które byśmy mogli nazwać retorycznymi. Trzeba przykuć uwagę publiczności do tego przekazu. Ale jeżeli retoryka staje się celem samym w sobie, czyli stawką jest przekazanie prowokującego, skandalizującego przekazu i czekanie na skutki, które będą związane z koncentrowaniem uwagi, budowaniem popularności, no wtedy na pewno nie możemy mówić o parezji w pozytywnym sensie.
Natomiast to, co bym wskazała jako kryterium chyba najbardziej twarde, najważniejsze w odróżnieniu tych dwóch form parezji, to jest kwestia tego, czy mówienie prawdy jest de facto ukrytym środkiem dążenia do władzy. Czy za mówieniem prawdy wiąże się chęć, ambicja, panowanie. No i jeżeli spojrzymy sobie na różne ruchy społeczne, to można to wyczuć, gdzie ujawnianie różnych spisków, skandali nie jest działaniem na rzecz dobra wspólnego, ale właśnie budowaniem zaplecza dla zmiany politycznej.
No tutaj ruchy amerykańskie, antysystemowe, chociażby sławny QAnon, buduje zaplecze dla Donalda Trumpa i nie jest to robione w specjalnie zawoalowany sposób. Natomiast w przypadku ruchów klimatycznych, także tych działających w Polsce, jak strajk klimatyczny, czy ostatnie pokolenie, one też działają w miarę krótko i tutaj widzimy, że ta intencja jest właśnie taka uświadamiająca, żeby społeczeństwo uświadomić, pokazać, że ochrona klimatu nie powinna być partykularnym celem politycznym, ale celem politycznym w tym sensie, że wszyscy powinni się do niego przyłączyć i nie konkretny rząd jest przeciwnikiem tych ruchów, tylko każdy rząd, który nie robi niczego, żeby zmienić politykę klimatyczną. Więc tutaj widziałabym, że te ruchy przeglądają się. Przeglądają się w tym lustrze starożytnej parezji.
Nie porównałabym ich działań jeden do jednego oczywiście z tym, o czym pisał Seneka czy Plutarch, bo retoryka jest dla nich ważna oczywiście i media, ale jakieś połączenie będziemy mieć.
BMM: W takim razie jeszcze jedno pytanie na koniec. W jaki sposób badanie komunikacji publicznej, to czym się zajmujesz, czy dyskursu publicznego może nam pomóc w ograniczeniu wpływu tej negatywnej parezji? Chodzi mi o to, czy istnieje jakaś szansa na realną obronę przed zalewem teorii spiskowej, przed tym, żebyśmy nie ulegali tej manipulacji, temu wrażeniu, że ktoś przed nami otwiera duszę, a tak naprawdę chce nas zmanipulować i narzucić nam swój obraz świata.
MNF: Nie mam złudzeń, że badania dyskursu będą miały jakieś bezpośrednie przełożenie na rzeczywistość, że ci, którzy zarządzają prawdą, badacze dyskursu usłyszą, ale jeśli jeszcze raz sięgniemy do Foucaulta i do tego, że parezja jest też pewną postawą moralną, szukaniem prawdy w sobie i nastawieniem na odkrywanie prawdy, to każda osoba, która chce uprawiać badania dyskursu albo się nimi po prostu interesuje, to dostaje warsztat tego, jak odróżnić manipulacje, postprawdę, fake newsy, jakkolwiek je sobie nazwiemy, od tego, co Foucault by nazwał dyskursem prawdziwym. I Foucault mówił, że demokracja i parezja, że związek tych dwóch pojęć zwiąże się właśnie z różnicą.
Nie każdy może mówić prawdę, nie zawsze, nie byle kto. I badania dyskursu pomagają nam tropić tę różnicę. Polecam śledzenie wydarzeń organizowanych przez sekcję Badań Komunikacji Społecznej PTS.
Od niedawna zajmujemy się właśnie relacją prawdy dyskursu i demokracji. Już pierwsze spotkania lekturowe temu tematowi były poświęcone, ale dyskusja była tak gorąca, że na pewno do tego tematu wrócimy i kolejne seminaria oraz debaty o sferze publicznej będą temu tematowi poświęcone.
BMM: Dziękuję bardzo mojej gościnni dr Magdalena Nowicka-Franczak z Uniwersytetu Łódzkiego. To był podcast Civitas on Air poświęcony parezji i demokracji. Zapraszamy do słuchania kolejnych odcinków.