Słyszeliście o koncepcji sześciu stopni oddalenia (ang. six degrees of separation)? Czy rzeczywiście od KAŻDEJ osoby na świecie dzieli nas tylko SZEŚĆ kroków, które musimy podjąć, aby nawiązać z nią kontakt? W tym odcinku serii „To socjologiczne” dr hab. Paweł Matuszewski, prof. CC krytycznie przygląda się wynikom słynnego eksperymentu „świat jest mały”, przeprowadzonego w 1967 przez amerykańskiego psychologa Stanleya Milgrama.
Osoby biorące w nim udział zostały poproszone o dostarczenie listu do nieznajomej osoby, zamieszkałej w innej części kraju. Nie mogły oczywiście wysłać go bezpośrednio. Zadanie polegało na tym, aby wysłać go do kogoś, z kim byli po imieniu, kto – być może – jest po imieniu z celem lub zna kogoś, kto może być. Jeśli osoba, która dostała list, nie znała celu, to jej zadaniem było przekazanie listu dalej na takich samych zasadach. To, co interesowało Milgrama, to do ilu osób ten list zostanie wysłany, aż w końcu osiągnie cel.
Czy zatem rzeczywiście zaledwie sześć kroków dzieli nas od miliarderów, celebrytów, wybitnych naukowców? O tym przekonacie się, oglądając nowy film. Polecamy!
Bibliografia:
Peter Sheridan Dodds, Roby Muhamad, Duncan J. Watts, An Experimental Study of Search in Global Social Networks, „Science”, Science 301(2003). DOI: 10.1126/science.1081058
———————————————————
Projekt „Podcasty i filmy popularyzujące nauki socjologiczne – rozwój kanału Civitas on Air” został dofinansowany ze środków budżetu państwa przyznanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach programu „Społeczna odpowiedzialność nauki II – Popularyzacja nauki”.
Transkrypcja:
Świat jest mały. Czy od każdej osoby na świecie dzieli nas sześć kroków? | To socjologiczne #6
Intro: Słuchasz podcastu Civitas on Air. Civitas on Air – nauka w zasięgu ręki.
Prowadzący: dr hab. Paweł Matuszewski,
Dzień dobry, nazywam się Paweł Matuszewski, jestem socjologiem, profesorem, Collegium Civitas i mam pytanie. Czy my się znamy osobiście? Być może nie, ale świat jest przecież mały, więc może ja znam kogoś, kto zna Państwa. A jeśli nie, to może jest całkiem prawdopodobne, że znam kogoś, kto zna kogoś innego, kto z kolei już Państwa zna.
Za tą kwestią stoi dość ciekawe pytanie. Jak mały jest świat i ile osób jest potrzebne, aby dotrzeć od jednej osoby do dowolnej innej? Zadaję sobie na poważnie Stanley Milgram, jeden chyba z najbardziej znanych psychologów społecznych, chociażby za sprawą słynnego eksperymentu, w którym uczestnicy myśleli, że na polecenie eksperymentatora rażą innego człowieka prądem. Dzisiaj jednak nie o tym. Milgram dał wybranym osobom do wysłania listę. Były tak naprawdę dwa badania. Część osób było z Wichita w Kansas, a część z Omaha w Nebraska.
I te osoby zostały poproszone, aby dotarły do pewnej kobiety w Massachusetts. W drugim badaniu osoby z Nebraska i z Bostonu miały dotrzeć do maklera mieszkającego w Sharon w stanie Massachusetts. Oczywiście te wybrane osoby nie mogły wysłać listu bezpośrednio.
Zadanie polegało na tym, aby wysłać go do kogoś, z kim byli po imieniu, kto być może jest po imieniu z celem, lub przynajmniej zna kogoś, kto może być po imieniu z celem. Jeśli osoba, która dostała list, nie znała celu, to jej zadaniem było przekazanie listu dalej na takich samych zasadach. To co interesowało Milgrama, to do ilu osób ten list zostanie wysłany, aż w końcu osiągnie cel.
Zapytała to kilka osób i uśredniając odpowiedzi przewidywały, że taki łańcuch będzie liczył setki. Inaczej mówiąc, uważano, że te listy trochę jednak pokrążą. Rzeczywistość dość szybko to zrewidowała, bo okazało się, że pierwszy list dotarł do celu już po czterech dniach od startu eksperymentu. Całościowy obraz też był sporym zaskoczeniem, bo mediana osób, które były potrzebne w łańcuchu, wynosiła zaledwie pięć. Oznacza to, że list wystarczyło przekazać sześć razy i stąd nazwa sześć stopni oddalenia. Tylko tyle wystarczyło, aby połączyć dwie nieznane sobie osoby.
Świat jest mały, nieprawdaż? To niesamowity wynik, bo pokazuje, że jesteśmy w stanie dotrzeć do dowolnej osoby na świecie w zaledwie kilku krokach. I nie bez powodu nawet ten wynik przeszedł do popkultury. Na podstawie koncepcji sześciu stopni oddalenia, po angielsku six degrees of separation, powstały kilka filmów, piosenek, seriali, książek i co najmniej jedna gra.
Mogli też Państwo się natknąć na pseudo-coachingowe porady, które mówią, żeby wziąć się do roboty, bo w zasadzie każdy człowiek jest w zasięgu ręki. Sprawdźmy, czy ma to sens. Zaczniemy od tak zwanego podejścia na zdrowy rozum, czyli takiego, który najczęściej nie ma za wiele wspólnego ani z czymś zdrowym, ani z rozumem.
Załóżmy, że znamy pięć osób. Każda z tych osób zna kolejne pięć. I każda następna też pięć.
I tak krok po kroku liczba osób się rozrasta. Z tym, że raczej mówi do nas po imieniu więcej niż pięć osób. Załóżmy, że sto.To nie jest chyba jakaś przesadzona liczba. W pierwszym kroku docieramy do stu osób. W kolejnym do dziesięciu tysięcy stu. Po trzecim kroku mamy w zasięgu ponad milion osób. W czwartym ponad sto milionów. A w piątym ponad dziesięć miliardów.
Na świecie jest obecnie nieco ponad osiem miliardów ludzi, więc teoretycznie w piątym kroku moglibyśmy mieć dostęp do wszystkich. Co jest nie tak? Po pierwsze, mamy jeden list. Co jeśli dalibyśmy go na samym początku złej osobie? Cel jest zaznaczony na czerwono.
Gdybyśmy przekazali go w pierwszym kroku tej osobie zaznaczonej na zielono, to nigdy by nie dotarł do celu. Coś tu nie gra, bo gdyby to była prawda, to każde rozgałęzienie sprawia, że maleje prawdopodobieństwo dotarcia do celu. A więc co jest nie tak? Nasze sieci kontaktów nie wyglądają jak na tym obrazku. Raczej tak. Zazwyczaj osoby, które znamy, też częściowo się znają. List może być przerzucany coraz bliżej celu, ale równie dobrze może krążyć po sieci, wracać w rejony, gdzie już był i nawet oddalać się od celu, zamiast się do niego zbliżać.
I tu pojawia się pytanie. Czy 6 stopni oddalenia to właściwie blisko czy daleko? Żeby odpowiedzieć, musimy wiedzieć, co te oddalenie właściwie oznacza. Postawmy się w sytuacji uczestnika eksperymentu Milgrama. Co byśmy zrobili, gdybyśmy musieli wysłać list do konkretnego maklera w Sharon w Massachusetts? Raczej nie przekazalibyśmy go swojemu przyjacielowi, o którym wiemy, że ma podobne grono znajomych do nas. Nie miałoby to sensu. Byłaby to strata kroku.
Ale może znamy kogoś, kto sam jest maklerem i może ma kontakty w USA? Albo zna kogoś z takimi kontaktami? A może po prostu znamy kogoś w USA i samo przerzucenie listu za ocean też będzie krokiem naprzód? Potem ktoś tam może zna środowisko maklerów albo zna kogoś w Massachusetts, kto mieszka niedaleko Sharon? I takie decyzje są bliskie tym, które badał Milgram. Jedną z osób wybranych do badania był handlarz pszenicą w Wichita. Wysłał on list do swojego pastora, a tamten z kolei wysłał list do znajomego pastora w Cambridge w Massachusetts.
I okazało się, że tamten pastor zna osobiście cel. Tylko dwie osoby dzieliły handlarza pszenicą z Kansas od maklera w Sharon. Inaczej mówiąc, to nie chodzi o to, że pięć osób jest przypadkowe. Przeciwnie. Wybierane są osoby z innego otoczenia społecznego niż nasze. Takiego, które jest bliżej celu.
A to oznacza, że nie dzieli nas od dowolnej osoby zaledwie kilka innych osób, ale kilka kręgów społecznych. A to jest zbyt dużo, aby mówić o jakimkolwiek wpływie. Proszę sobie wyobrazić, że jestem w stanie dostarczyć do szefa Amazona Jeffa Bezosa list za pośrednictwem czterech osób. Uważają państwo, że w ten sposób mam jakikolwiek wpływ na jego decyzję? To jest olbrzymi dystans kilku kręgów społecznych. Cokolwiek się dzieje u niego prywatnie, bo nie mówimy o wpływie jego biznesów, tylko jego osoby, nie ma żadnego wpływu na moje życie. Nie muszę chyba dodawać, że w drugą stronę też to nie działa.
W ogóle wątpię, że byłbym w stanie się z nim w ten sposób umówić na spotkanie. Należy też uściślić, że jest spora różnica między możliwością połączenia dwóch osób w kilku krokach, a umiejętnością znalezienia takiego połączenia. Wyobraźmy sobie, że mamy znaleźć ścieżkę do jakiejś osoby w Samarkandzie, w Uzbekistanie.
Gdybym miał to zrobić, to spróbowałbym znaleźć kogoś, o kim wiem, że może być po imieniu ze studentami z Uzbekistanu, których uczę. Ale potem moja wizja tego, jak wygląda ich krąg społeczny, jest glista. Nie mam pojęcia, co by się z tym listem mogło stać dalej i w ilu krokach doszedłby do celu, o ile w ogóle by doszedł. To nie jest takie proste. Mam tylko rozeznanie w mojej sieci lokalnej. Nie mam podglądu na globalną sieć znajomości.
Warto wspomnieć, że badanie Milgrama nie jest pozbawione wad. Polegało na tym, że Milgram przygotował w sumie 60 listów, które miały dotrzeć do kobiety w Cambridge i 296 listów, które miały dotrzeć do Maclera w Bostonie. Już na samym początku pojawiły się problemy, bo w rzeczywistości swoją podróż rozpoczęło 50 listów z pierwszego badania i 217 z drugiego.
Wiedzą Państwo, ile dotarło? Do kobiety w Cambridge dotarły 3 listy z 50. Do Maclera w Bostonie 44 według artykułu Milgrama. I na podstawie tego były robione obliczenia.
A to nie koniec uwag. 100 osób wybranych do drugiego badania mieszkało w Bostonie, a Macler, do którego trzeba było dotrzeć, pracował w Bostonie. Już nie możemy w tym przypadku twierdzić, że list szukał kogoś z zupełnie innego końca kraju.
Do tego połowa osób z Nebraska była wybrana cudzysłowie losowo. Ale druga połowa to byli Maklerzy, czyli szukali kogoś o tym samym fachu. Tak naprawdę tylko 96 osób z Nebraska spełniało warunki, aby móc na ich podstawie sformułować tezę o małym świecie. Problem jest jednak taki, że z tych listów jedynie 18 osiągnęło cel. Judith Kleinfeld, która przyjrzała się dokładnie badaniom Milgrama, skonkludowała, że w zasadzie zjawiska małego świata nie mają pierwotnych podstaw. A przynajmniej nie dostarczył ich Milgram.
Czy zatem dostarczył ich ktoś inny? Tak. Te badania były powtarzane, choć oczywiście z różnym skutkiem. Największy problem jest z tym, że łańcuchy są po prostu przerywane, bo nie każdemu chce się uczestniczyć w czymś takim lub brakuje mu czasu i zwyczajnie zapomina. Niemniej Peter Dodds, Robbie Muhammad i Duncan Watts powtórzyli eksperyment bardziej współczesne technologie. Tym razem zadanie polegało na tym, aby dostarczyć maila do 18 osób w 13 krajach. W badaniu wzięło udział w sumie ponad 60 tys. osób ze 166 krajów. Obliczono, że media na to od 5 do 7 kroków, w zależności od tego, jak bardzo odległy był cel. Są to wartości bardzo bliskie tym, które otrzymał Milgram. Jednakże z 24 tys. rozpoczętych łańcuchów sukcesem zakończyło się 384. Niewiele.
Konkludując, świat może faktycznie jest mały, ale pod warunkiem, że ludzie mają motywację, aby się o tym przekonać.
Dziękuję bardzo za obejrzenie tego filmu. Do zobaczenia.
Civitas on Air to podcasty o szeroko pojętej tematyce społecznej przygotowywane przez badaczy i badaczki z Collegium Civitas we współpracy ze studenckim Radiem PałaCC. Wierzymy, że badania naukowe mogą być ciekawe nie tylko dla naukowców, a popularyzacja wiedzy jest równie ważna, jak jej zdobywanie.