Nuda, jaka jest, każdy widzi?

Udostępnij strone

dr Mariusz Finkielsztein

 

Pandemia z wielką mocą ujawniła coś, co na ogół pozostawało w ukryciu – czającą się w każdym kącie (naszego domu) nudę. Ale czy pewno wiemy, czym w istocie ona jest?

Śledząc różnorodne dyskusje o nudzie w Internecie lub wśród znajomych jako badacz nudy zauważam, że ludzie często mylnie pojmują to zjawisko i dzielą się na tych, którzy nudę utożsamiają z bezczynnością i tych, dla których jest ona synonimem odpoczynku i relaksu. Pierwsza grupa na pytanie o nudę odpowiada: „Nigdy się nie nudzę. Nie wiem, jak to jest nudzić się. Nie rozumiem ludzi, którzy się nudzą”, gdyż, jak wiadomo, „inteligentny człowiek nigdy się nie nudzi”. Wyraźnie widać w tych wypowiedziach negatywny stosunek do nudy oraz poczucie wyższości – jak można marnować czas na nudę-bezczynność?! Przedstawiciele drugiej grupy wypowiadają się o nudzie w tonie nostalgiczno-marzycielskim, na ogół w kontekście tego, że na nudę nie mają czasu. Takie osoby na ogół „marzą o nudzie”, inne „bezwstydnie” oznajmiają: „nudziłam się wspaniale kawał ostatniego weekendu i to było cudowne”. Nuda utożsamiana jest tutaj z odpoczynkiem i oceniana pozytywnie. Takie osoby często przyłączają się do modnego ostatnio hasła, że „nuda jest kreatywna”. W tym znaczeniu również nuda stała się częścią kampanii na rzecz slow life – „zwolnij, daj sobie czas na nudę”.

Nuda jednak nie jest synonimem ani odpoczynku, ani bezczynności. Nuda jest emocją ocenianą negatywnie. Jej ewentualne skutki mogą być pozytywne (kreatywność) bądź negatywne (agresja), ale jako doświadczenie afektywne nuda jest nieprzyjemna i taka być powinna, gdyż jest ważnym sygnałem, że coś należy zmienić, że sytuacja, w której się znaleźliśmy jest nieinteresująca, niestymulująca czy bezsensowna. Nuda nie jest zatem tożsama z relaksem, którego istotą jest to, że jest oceniany jako coś pożądanego. Jeśli chodzi natomiast o bezczynność, wczesne teorie psychologiczne co prawda kojarzyły nudę z brakiem stymulacji, tj. również z brakiem zajęcia (czy nawet deprywacją sensoryczną), jednak nuda nie jest bezczynnością, gdyż wtedy jej przeciwieństwem, a także remedium na nią, byłaby praca, a jak wiele osób prawdopodobnie może potwierdzić – nie wspominając o szeregu badań – nuda w pracy jest szeroko rozpowszechniona. Bezczynność zatem byłaby tylko jedną z możliwych przyczyn nudy czy okoliczności towarzyszących jej odczuwaniu.

Nie ma prawdopodobnie dwóch badaczy nudy, którzy zgodziliby się co do jej ostatecznej definicji – wszystkie jednak rozważane wersje raczej nie wspominałyby o bezczynności i odpoczynku, do których ostatecznie sprowadza się tę emocję w każdej niemal potocznej rozmowie na jej temat. Jako istotne dla tej emocji wskazuje się raczej brak poczucia sensu, brak zaangażowania, problemy z koncentracją uwagi czy percepcję czasu jako płynącego ekstremalnie wolno.

Zatem zanim następnym razem potępimy kogoś za rzekome odczuwanie nudy, demonstrując naszą wyższość w tym zakresie, lub będziemy entuzjastycznie wychwalać nudę jako zasłużony relaks sprzyjający większej kreatywności, zadajmy pytanie o to, co rozumiemy przez nudę? Co prawda, efekt może być podobny do efektów „prowokacji” etnometodologów, którzy na pytanie „jak się masz?” odpowiadali serią pytań o sens tego pytania dla pytającego. Każde naruszenie „oczywistości” budzi wszakże konsternację, czasem agresję, a z całą pewnością powoduje mentalny rozstrój. Ten rozstrój nazywamy refleksją.

 

 

Tekst ukazał się w wydaniu papierowym „Polska Times” z dnia 19.03.2021 r.

Wydanie jest również dostępne w wersji elektronicznej na stronie: https://plus.polskatimes.pl/wykup-dostep/